Ile to lat się grało na tym boisku...Ile zdrowia się tam zostawiło. Ile cennego czasu zostało poświęconego dla piłki...Szczerze za małolata za bardzo nie lubiłem tego sportu, ponieważ nigdy nie byłem w tym dobry...Nikt nie chciał nauczyć mnie nigdy grać, mimo szczerych chęci. Poza tym w dzieciństwie bardzo chorowałem i ,mój organizm był na tyle wyniszczony, że 5 minut biegania powodowało u mnie ostry kaszel i duszenie. Ale z wiekiem całe szczęście z tego wyrosłem. Powoli zaczynałem grać.Cieszę się, że trafiłem na ludzi, którzy mi pokazali jak się gra w piłkę. Dziękuję im za to ;) Mam bardzo wiele miłych wspomnień związanych z futbolem. Tyle minut spędzonych na murawie. Tyle zdobytych nagród. Heh...Oczywiście jest też sporo niemiłych wspomnień ;P Jak np. rozjebanie kolana w 1 gimnazjum. Operacja, pół roku rehabilitacji...Lekarze nie dawali mi szans na to, że jeszcze kiedykolwiek kopnę piłkę. A jednak ja się nie poddałem. Nie chcę tutaj robić z siebie bohatera, ale po prostu to było silniejsze ode mnie. Nie wyobrażałem sobie wtedy życia bez tego. Poza tym ta operacja dała mi wiele.Straciłem pół roku. Byłem bardzo zdeterminowany, ażeby być coraz lepszym graczem na boisku. No i tak też się działo. Prawa obrona w pewnym momencie już na zawsze stała się moja :) Chyba musiało coś być we mnie na tyle dobrego, jeżeli chodzi o ten sport, skoro dostałem statuetkę za najlepszego zawodnika sezonu 2008/2009 w swojej sekcji :) Coś w tym jest...Jednak niecały rok temu stało się coś naprawdę nieoczekiwanego. Na badaniach sportowych stwiedzono u mnie bardzo wysokie ciśnienie. Lekarz ze zdziwieniem się zapytał : Ty jeszcze żyjesz? Zostałem skierowany do szpitala. Przez pierwsze 3 dni pobytu wszystko szło w dobrym kierunku. Lekarze zapewniali, że będę mógł wrócić do gry. Na początku stwierdzono nadciśnienie....Niestety czwartego dnia zapadł wyrok. Arytmia i zakaz wyczynowego uprawiania JAKIEGOKOLWIEK sportu. Czułem jak załamuje się moje życie i padają moje przyszłościowe plany. Cóż, ciężko mi było się z tym pogodzić. Może jeszcze kiedyś zagram w tym Bayernie ;)
Marzenia się spełniają pod warunkiem, że bardzo mocno w nie wierzysz.