nie mam siły na nic. obudziłam się, i patrząc w sufit zaczęłam ryczeć. nie chcę mi się wstać, uczesać włosów czy zrobić makijażu. nie chce mi się wychodzić, a tymbardziej rozmawiać z kimkolwiek. Zniknąłeś - na zawsze. nic nie ma sensu.
cholernie trudno jest uśmiechać się codziennie, i powtarzać innym: 'tak, już wszystko ok'. ciężko jest udawać, że to już minęło - choć tak naprawdę cała ta sytuacja nadal wyciska ze mnie łzy każdego wieczoru.