a więc w ten weekend byłem w warszawie na tych wszystkich uroczystociach żałobnych.
przy okazji odwiedziłem sałatę . wyjazd o 4.40 przyjazd o 10.04 ( oczywiście musieliśmy z kachą pomylić pociągi )
ludu masakrycznie duzo. wszędzie ich było. kolejki do pałacu potężne. wszyscy się przepychają i srają.
jedynie jako tako na tej mszybyło trochę swobody, bo do jakiegoś specjalnego sektoru sie wjebaliśmy.
smutne to wszystko było i przygnębiające. mnóstwo flag, handel kwitnie. wszędzie kamery i mikrofony.
sobota wieczór, nie będe sie rozpisywał, bo to przykry moment.
btw. nowa płyta crystal castles jest genialna.
zdjęcię pod pałacem prezydenckim.