Dobry wieczór Piszę już z łóżka, bo powoli tracę już siły na zwykłe mruganie oczami
Jak w tytule mam za sobą intensywny dzień. Zaczęło się od wczesnej pobudki z dodatkiem potężnych zakwasów
Na szczęście do godziny 14 byłam świetnie zorganizowana
Musiałam połączyć opieke nad półtorarocznym chrześniakiem i zapewnieniem mu odpowiedniej rozrywki (zaliczyliśmy długi spacer) z ogarnięciem domu i ugotowaniem obiadu - podołałam
Ponieważ dzień był naprawdę piękny, słońce przejemnie grzało, grzechem by było siedzenie w domu. Mieszkam na wsi i mam to szczęście, że mam swoje własne podwórko z tarasem, huśtawką więc można by rzec, że w taki dzień to po prostu żyć nie umierać i na dodatek walnąć się na huśtawkę i przebimbać popołudnie
ale niestety tak różowo to nie było
Zbliża się wiosna więc jest też dużo pracy wokół domu. Będę szczera i od razu piszę, że nie lubię pracować w ogródku. Owszem zdarza mi się mieć jakiś nagły zryw i przypływ zapału do tego typu prac, ale zdarza mi się to bardzo rzadko
Na szczęście na moje barki znów spadła opieka nad Nikosiem, więc spędziłam z nim intensywne 2 godziny na dworzu. Bardzo intensywne. Mój siostrzeniec jest dzieckiem bardzo aktywnym, więc trochę się nachodziłam
Biorąc moje zakwasy po wczorajszej wycieczce rowerowej, opadłam całkowicie z sił :)
Nie wiem co mnie podkusiło, ale o godzinie 21 poszlam pobiegać z siostrą. Nie przepadam za bieganiem, bo zdecydowanie zamiast biegania wolę wciągać kebaby. Nie będę ściemniać, że bycie fit "bo lato się zbliża" jest moją pasją. Lubię porządnie zjeść, lubię poleżeć i poleniuchować Owszem jeżeli jest ładna pogoda to lubię "odpalić" rower lub rolki, ale żadne codzienne ćwiczenia z Chodakowską nie wchodzą w gre
A jeżeli już to trwają góra 3 dni
ale takie bieganie, w którym jest killka przerw na szybki marsz w doborowym towarzystwie mojej siostry nie jest takie złe
jak już dobiegłam, tak padłam jak długa na wyro i myślałam, że zemdleje. Na szczęście obyło się bez reanimacji
A tak naprawdę to zalożyłam się z moim chłopakiem, który nie wróży mi długiego okresu tej mojej nagłej aktywności fizycznej
więc siłą rzeczy muszę mu udowodnić
gorzej będzie z moim podjętym wyzwaniem pt: "zero fastfoodów to wakacji" Po długich negocjacjach z chłopakiem ustaliliśmy jednak termin do jego powrotu do PL czyli do majówki
Wygrał tym, że powiedział że pojedziemy do naszego ulubionego baru z najlepszymi kebsami EVER.
Prysznic, melisa i w końcu upragnione łóżko..Jutro znowu wczesna pobudka więc zaraz odwracam się na drugi bok i spać Czekam tylko i czekam na wytęskniony telefon od mojego mężczyzny, aż powie mi dobranoc
Lepiej mi się wtedy śpi po prostu.. :)
Dobranoc :)
ps. Zdjęcie instagramowo/fejsbuczkowe, ponieważ miałam czystkę kompa i nie mam na nim żadnych zdjęć, dlatego też na bieżąco ściągam fotki z fejsa żeby tu coś dodać