Początkowo nie byłam zadowolona z faktu, że moi rodzice spodziewają się nowego członka rodziny, a mianowicie córeczki. Zawsze byłam przecież jedynaczką i czułam lekkie ukłucie zazdrości, że już nie będę najważniejsza, ale ten moment musiał kiedyś nadejść. Miesiące ciąży mamy mijały szybko aż w końcu tata zabrał ją do szpitala a ja oczywiście z nimi. Urodziła się śliczna mała NINA (takie imię rodzice wybrali jej już dawno). Dzisiaj ma już miesiąc i zaczynają rosnąć delikatne jasne blond włosy na jej główce, zupełnie takie jak moje. Jej małe rączki i mądre małe oczka cieszą się na mój widok, nie ma już mowy o zazdrości z mojej strony, kocham ją tak samo jak moi rodzice, bo to w końcu moja siostra. Część rodziny jest nawet zdania, że jest do mnie podobna. Uwielbiam się nią zajmować, bawić i układać do snu, czuję się dumna z siebie, że daję jej bezpieczeństwo. Czasami mama dziwi się skąd u mnie taka nagła zmiana i miłość do dzieci, ja wiem, to zwyczajnie siostrzana miłość.