dwa dni na mazurach, awwwr <3
od lewej Grzesiu, Oskar, Dawid, Bartek i Gosia.
na dole Agnieszka i ja. jeju, super było, po prostu
wyjazd pierwsza klasa. <3
trzeba będzie zorganizować coś dłuższego
jeszcze w tym roku szkolnym, może góry na tydzień.?
z tymi ludźmi można wszystko.
Oczywiście na zdjęciu brakuje kilku[nastu] osób,
dzięki którym ta wycieczka była tak prześwietna.
padam na twarz. nie zdążyłam się odespać,
i już mam za sobą nockę z Oskarem i Agniesią <3
po-ez-ja. Ja chcę powtórkę, noooo :D
To tak w takim mega skrócie, co u mnie słychać.
tak czy siak, mam cholernie dużo nauki i lekcji
(za zadanie nam kilkunastu stron zadań tekstowych
z matematyki, profil matematyczno-geograficzny
mówi głośno 'dzię-ku-je-my' ), a nie robię totalnie nic.
jejciu, tu po prostu tyle się dzieje, że zapominam o
szkole. Poza tym póki co oczy same mi się zamykają -__-
***
swojego czasu miałam wrażenie, że sięgnęłam dna.
próbowałam coś w życiu zmienić, ale było tylko
gorzej i gorzej.. pod sam koniec wakacji miałam
ochotę wybudować wehikuł czasu i nacisnąć
guzik 'wstecz', po czym wpisać na małym ekraniku
liczbę 16. Nie, nie chodzi tu o dni czy miesiące. Miałam
ochotę urodzić się od nowa, nie popełnić jakże wielu
błędów. Okazało się że się nie da. W takim razie chciałam
przenieść się z powrotem do pierwszej klasy gimnazjum.
Niestety, 3 lata także było zbyt długim okresem czasu.
Potem zdałam sobie sprawę, że wystarczyłoby mi półtorej
roku. Czy to tak wiele.? Cóż, swojego czasu pewne pół roku
niemalże sprawiło, że zgniłam od środka.
Jednak czasu nadal nie dało się cofnąć. Jako tonący łapałam
się brzytwy, modląc się, aby w zapomnienie świata przeszło
chociaż pół roku, gdy systematycznie doprowadzałam się do
autodestrukcji.
Aż w końcu, trafiłam do miejsca, w którym jestem teraz.
Poznałam nowych ludzi, nowe miejsca, nowe zwyczaje.
Wszystko nowe, nowe, nowe. Wszystko inne. Wszystko fajne.
Mieszkanie z dala od rodzinnego domu i powracanie do niego
tylko raz na jakiś czas zmieniło wiele moich poglądów na różne
sprawy. Teraz o wiele bardziej doceniam rzeczy, które były mi
wcześniej praktycznie obojętne. Własny pokój, spokojny sen,
rodzina, czas wolny. Tutaj wszystko wygląda inaczej. Trzeba
dostosować się do pewnych zasad. Jednak dzięki nim mam nadzieję
wyrosnąć na dobrego człowieka z solidnym kręgosłupem i oparciem
we własnej psychice.
Były nawet momenty, że nie chciałam nic w życiu zmieniać.
Ale owe momenty były bardzo nieliczne. Krótkie. Zazwyczaj
myślałam wtedy pod wpływem towarzystwa, dobrego humoru,
w stanie upojenia. Oczywiście strasznie tęsknię za miejscami i
ludźmi, z którymi nie jestem już na codzień - jednak to wszystko,
co mam tutaj.. Nie chciałabym absolutnie zamienić na nic innego.
Tak czy owak rzucił mi się ostatnio w oczy pewien cytat Paulo Coelho,
który uzmysłowił mi, że nie muszę mieć wyrzutów sumienia z powodu
tego, co robiłam w przeszłości, a co wydaje mi się niewarte przeżycia
gdy patrzę na to od strony logicznej.
Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód.