wiem, jestem niefotogeniczna.
kurczę. strasznie się martwię i niepokoję,
cholera cholera cholera cholera cholera.
i tak wiem że rozumie to tylko garstka ludzi,
ale tak szczerze to mnie to wali.
po pierwsze, nie wiem czy się zobaczymy,
i miałam nadzieję że dzisiaj dowiem.
po drugie nie mogę spać nocami, kurdeeee
czuję jaka jestem zmęczona i jak zamykają mi
sie powieki jak siedzę, ale nie mogę z tym nic zrobić.
Morfeusz po prostu nie przychodzi. Zabić Morfeusza.
po trzecie nie wiem z kim będę w nowej klasie ani
w pokoju przez trzy lata. Niby za półtorej tygodnia
się dowiem, ale przez ten czas ciągle będę mieć stresa..
ahh, no tak, i ciągle nie mam książek.
a dodatkowo przytyłam dwa kilo więcej, niż miałam.
muszę to zrzucić, kurczę miałam umowę do ilu mam przytyć
i przekroczyłam to o 2 :/ Gdyby nie to, że pewna osoba powiedziała
mi dwa miesiące temu, że jestem za chuda, to w ogóle nie brałabym
pod uwagę przybrania na wadze. Teraz nie wiem czy nie popełniłam błędu..
a teraz kropelka optymizmu. ludzieee, półtorej tygodnia
do wyjazdu :D wiem, jestem głupia, ale serio nie mogę się
doczekać rozpoczęcia roku szkolnego. Nauka nauką, ale im
częściej bywam w stolicy tym bardziej uświadamiam sobie,
jaka jestem w niej zakochana i jak bardzo mi się ona podoba.
wiem że po moim wyjeździe wiele ludzi będzie myślało, że
stałam się jakąś zakochaną w sobie Warszawianką. Nie wiem czy
będą mieć rację czy nie, wiem jednak, że będę tęsknić za
Działdowem. No cóż, przynajmniej mam pewność że zawsze będzie
z kim iść na piwo jak będę przyjeżdżać do domu ;))
czasami mam wrażenie, że miłość to tylko pragnienie i tęsknota.. perfekcyjnie grasz mi na psychice.