Mam niby te 'naście' lat..Ale ciągle to zbyt mało, by zrozumieć świat. Na dodatek mieszkam w domu wariatów. Tak. Wciąż 'zachwycam' się tym, jak niezwykłe potrafi być życie... Najpierw sprawia, że tracimy wszystko to, dzięki czemu czuliśmy się bezpiecznie. Zaczynamy cierpieć, zamykać się na świat i przeklinać wszystko i wszystkich wokół, aby ostatecznie skończyć na oglądaniu filmów, obżeraniu się i wybuchaniu płaczem przy najbanalniejszym zdaniu. O.o
Aż w końcu los się odmienia.:) Stwierdzamy, że trzeba to wszystko pieprzyć, wstać i w końcu zacząć wszystko od nowa. I tak każdego dnia jest coraz mniej ponurych myśli, coraz więcej uśmiechu. Nabieramy minimalnych chęci do życia. Powoli, bardzo powoli zmierzamy ku lepszemu. 'Odpoczywamy' od kumulowanych negatywnych emocji.
I nagle życie chce nam wynagrodzić cierpienie i przysyła JEGO... Osobę, dzięki której jeszcze szybciej wracamy do normalności. Każdego dnia rośnie liczba wypowiedzianych słów, uśmiechów. Pojawia się nadzieja...Każdego dnia jest coraz więcej szczęścia. To, co było, odeszło, jest jedynie złym snem, wspomnieniem, które choć tkwi w pamięci, już nam nie zagraża. W końcu oderwaliśmy się od szarej, przygnębiającej codzienności. Wszystko to jesteśmy w stanie doznać jednego roku. Tyle wystarczy, by najpierw złorzeczyć na świat, a następnie każdego dnia cieszyć się z niego coraz bardziej. Być w końcu w pełni szczęśliwym człowiekiem...Miec Jego u swojego boku. Żyć dla Niego *.*
Czyż życie nie jest niezwykłe?
Wszystko to, co dobre w moim życiu, zawdzięczam Tobie :*
Kocham Cię <3