Mam obsesje na punkcie robienia zdjeć ścianą ;]
Moja ostatnia noc w Anglii. Pomimo tego iż najbardziej upragniony wyjazd moich wakacji stał się w pewnym momencie najbardziej znienawidzonym to gdy pakowałam dzisiaj swoją walizkę (co było trudne) poczułam taką więź z tym miejscem, z moim słitaśnym różowym pokoikiem (któremu muszę zrobić zdjecie) i w ogóle z całym Kingston upon Hull. Podczas pobytu tutaj dotarło do mnie wiele rzeczy, tych ważnych i tych mniej i szczerze wam powiem że chce już wracać do szkoły. Pomimo tego iż z czałego serca niecierpię mojego gimnazjum (do dziś nie wiem dlaczego) to chcę już zacząć ten ostatni rok i pokazać na co mnie stać. Boję się, tak ja. Boję się tego co będzie, tak cholernie się tego boję. Najważniejszy rok mojego życia, to od niego zależy gdzie pójdę do liceum, a od liceum zależy moje dalsze wykształcenie. Boję się że spasuje, poddam się jak to mam ostatnio w zwyczaju. W końcu ja to ja... ja która zawsze musi wszystko spieprzyć żeby potem cudem jej się udało. W tym roku tak być nie może, a jednak boję się. Co roku mam plany, przygotowania, w tym... nic. Pustka. Jeśli nie dam rady, jeżeli spasuje? Co jeżeli nie dostanę się do mojej wymarzonej VI?! Choć w sumie sama nie wiem czy chce tam iść. Teraz nie wiem już nic... te wielkie plany... moje wszystkie marzenia. Zostanę aktorką, przecież po to się przeprowadziliśmy do Polski, żebym mogła się uczyć w Łejerach, żebym została aktorką, i spełniła swoje marzenie które narodziło się kiedy miałam 4 lata. Dzisiaj? Dzisiaj sama nie wiem co chcę robić, co chcę osiągnąć. Wszystko runęło przed tym ostatnim, najważniejszym rokiem. Moje marzenie które cały czas pchało mnie na przód... dziś go nie ma. Są inne, ale czy na tyle silne bym wiązała z nimi przyszłość? A co jeżeli mi się nie uda? Tego boję się najbardziej... że kiedy przyjdzie kwiecień i trzeba będzie złożyć papiery a ja praktycznie będę je mogła złożyć wszędzie, nie będę wiedziała gdzie. Niby już teraz mam wybrane 3 licea z ktorymi wiąże jakąś przyszłość, no ale czy to jest odpowiednie, właściwe dla mnie? Kiedy była obcja że wrócę do Niemiec wszystko było prostrze. Gymnasium do którego uczęszczał Nick, i wszystko z głowy. A teraz sama nie wiem co robić. Jeżeli mam stąd wyjechać i wrócić dopiero za rok kiedy będę już wiedziała jaka bedzie moja droga, to niech zostanie to tutaj. Czy powinnam iść do VI... i tak muszę tam złożyć paiery, wymagania mojej mamy, a w sumie nasz mały układ że jeżeli się dostanę do owego liceum to dostanę Gibsona. Ah, marzę o tej gitarze od czasu kiedy zaczęłam grać, no czyli już trochę minęło ale czy gitara za 7tys. jest warta mojej przyszłości? Dlaczego nie wiem co robić? Dlaczego akurat teraz! Jednak szkoła to nie jedyne przemyślenie jakie naszło mnie w Anglii. Kocham was wszystkich naprawdę mocno, i nie wiem co bym bez was zrobiła, jak dalabym radę. Kiedyś miałam innych przyjaciół, z tą różnica iż dopiero teraz widzę że mieli mnie głęboko gdzieś. Widzę to dlatego iż wy jesteście zupełnie inni, bezinteresowni, czuli i kochani. Pomocni w kazdej sytuacji a ta pomoc jest potrzebna takiej sierocie jak ja. Brakuje mi Miłosza. Mojego przyjaciela płci przeciwnej z którym przyjaźniłam się najdłużej (Tak, wytrzymaliśmy ze soba 9 miesięcy). Wiem że wszystko się spieprzyło, że to jego wina, ale w sumie moja też. Nie mogę na wszystkich zrzuciać moich błędów. Już nie mogę. Muszę dorosnąć. Przestać być małym rozczochranym Blogiem który nie patrzy na konsekwencje swoich czynów tylko robi wszystko by była zabawa. Nie jestem zadowolona ze swojej przeszłości, ale nie wiem czy potrafię postarać się by przyszłość była lepsza. Potrzebuję was. Płaczę. Jestem słaba, naiwna, za bardzo ufam ludziom. Nie chodzi mi teraz o sprawę z Mateuszem, bo to było już 8 miesięcy temu i nie warto do tego wracać. Poza tym wina tego incydentu leży po obu stronach i już go przepraszałam za swe błędy. Chodzi mi ogólnie o wszystkich ludzi. Ale ja nie potrafię inaczej. Nie potrafię nie ufać ludziom. Nienawidzę w nich jedynie tego że nie potrafią porozmawiać otwarcie i szczerze, bo niecierpię kłamstwa. Już wole wiedzieć ze ktoś obrabia mi dupę niż być ślepo zaślepiona (masło maślane) Stoję w miejscu, i nie dlatego że jestem wrakiem bo nie jestem (już) ale dlatego że nie wiem gdzie iść dalej. I po chuj mi ta rozszerzona informatyka i matematyka w gimnazjum jak chce być humanistą. Po chuj mi rosyjski a potem francuski i łacina w liceum jak ja nawet dobrze nie umiem angielskiego... po co mi to wszystko. Jestem szczęśliwa, albo raczej zadowolona wewnętrznie. I cieszę się że jutro o tej godzinie będę już we Francji. W sobotę koncert. Jej, mój ulubiony zespół jest w Polsce co ja nawet nie dopuszczałam myśli że będą w Europie... to dlaczego się nie ciesze? Znowu nie chce mi się spać, i boję się że długo nie zasnę. Cholera. Już chcę do tego cholernego Poznania, zobaczyć się ze wszystkimi. Dlaczego tak trudno jest mi spoglądać na samą siebie? Boję się samej siebie bo tylko ja wiem jaka ja jestem naprawdę. Tylko ja wiem co we mnie siedzi, i właśnie w tym momencie to mnie przerosło. Nienawidzę siedzieć sama z myślami, ale odkąd przekroczę granicę Anglii zaczynam nowe życie (znowu) ale tym razem postaram się nie spieprzyć już przed samym startem. Nie mogę nawalić tym razem.
*Słucham Muse :klik: i ryczę bo boję się... po prostu się boję*
2 dni do koncertu.! *___*
8 dni do urodzin! (^^)
13 dni do szkoły >.<