Wreszcie... W sumie nareszcie jestem szczęśliwa z moim już narzeczonym. A jednak mam ochotę płakać, wyć, momentami jak jakiś bachor z gimnazjum ciąć się. Dlaczego tak jest?
dlaczego nie umiem być szczęśliwa?
Dlaczego?
Chcę uciec, chcę biec gdzieś gdzie będzie cicho, gdzieś gdzie nikt mnie niz znajdzie, a jednak po chwili zastanowienia boję się samotności.
Nvm....