Jest tyle magii w jesieni, w tym wszystkim co przemijając jednocześnie przypomina nam o tym, co zostaje, o tych którzy odeszli, i o tych którzy nadal są przy nas; o tym co za rok znów zobaczymy i o tym co już sie nigdy więcej nie powtórzy. Niepowtarzalność i pewność, że coś znów powróci. Ulotność i stałość. Dym i gałęzie zamienione w czarne węgla, które już bardziej nie spłoną. Magia wieczorów wypełnionych dźwiękiem deszczu rytmicznie uderzającego o szyby, zapachem herbaty, szarlotki. Szelest liści pod stopami, dzieci zbierające kasztany i kolorowe liście, zapach dogasających ognisk, żywe kolory ostatnich astrów i pierwsze skrzypce chryzantem i wrzosów. Zapach jabłek i miekkość ostatnich śliwek, wyczekiwanie z utęsknieniem na pierwsze mandarynki. Wieczorne, chłodne spacery, zapach palonych liści, ciepło dłoni kogoś, kto jest blisko, wiatr bawiący się włosami, różowiący policzki. I wreszcie powrót do domu, łagodne godzenie się z tym co odchodzi, radość z tego co zostaje, nadzieja i ciepło w sercu, czysty, słodki spokój i tak zwyczajnie - niezwyczajne
szczęście.