Nie pisałam, ale byłam zajęta wyjazdem z nad morza.
Jesteśmy w domu, słońce cudownie świeci, siatkarze dzielnie walczą w 4 secie z Bułgarami.
Chłopcy kochani mieli jechać wczoraj wieczór na Woodstock, żeby trafić na mały nocny ruch, ale jednak pojadą dopiero dziś za chwilę.
Uwielbiam takie dni, bardzo.
Uwielbiam z Tobą nawet sprzątać, wiesz ?
Kiedy składamy ręczniki, kiedy dajemy 'wolne' zmywarce i zmywamy naczynia sami, tylko po to, żeby mieć mnóstwo frajdy z pianą, kiedy razem gotujemy, kiedy jesteś, po prostu jesteś.
Dziękuję, kocham Cię za to tak bardzo, że nie mam słów, mimo że przecież słowa prawdopodobnie będą w moim przypadku zarabiać na chleb.
Po prostu wszystko staje się niczym przy tym ile szczęścia i miłości mi dajesz i przy wyobrażeniu naszej przyszłości!
Jestem zadowolona strasznie z mojego ciała, z ud, z brzuszka, nie jest idealnie płaski, boczki jeszcze troszkę są, zrobiła mi się na środku piękna ryska, omomom, jestem szczęśliwa.
Zwłaszcza, że zaraz prawdopodobnie po bilety na Coke Live.