photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 STYCZNIA 2013

koniecc..

oto zakończenie pierwszej częście opowiadania..


Następnego dnia Varen wstał dość późno. Nie miał najmniejszej ochoty na to, aby trenować swoją magię. Nienawidził magów za to, że przejęli wszystkie najważniejsze prace i każdą prowincję w całym królestwie. Nie pozwalali dojść chłopom ani mieszczanom do nawet najniższych izb politycznych. Przez nich musieli nie raz tłumić w sobie złość, gdy podnosili podatki. Chłopak wygramolił się powoli z łóżka i zszedł po schodach do izby kuchennej. Tam zastał swego wuja.
-Witaj bratanku! Wyspałeś się? Prawdziwy wojownik potrzebuje mnóstwa snu! -chłopak spojrzał tylko na niego i bez słowa usiadł obok niej sięgając po chleb z dżemem, aby go zjeść.
-Pamiętaj, że aby Twoja moc była w pełni możliwości musisz zawsze być wyspany i najedzony. Głód, ani sen nie mogą Cię rozpraszać.
Mężczyzna wstał i wyszedł na zewnątrz zarzucając na siebie długi ciemny płaszcz. Chłopak po zjedzeniu śniadania zrobił dokładnie to samo co on, lecz nie zakładał na siebie nic poza koszulkę bez rękawów. Gdy dotarł na niewielką polankę przed ich chatą.


Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć zobaczył swego wuja trzymającego w ręku katanę. Z wyglądu nie była niczym innym niż zwykłym dobrze zaostrzonym ostrzem...jednak gdy tylko podszedł bliżej zauważył niewielką fioletową poświatę, a na ostrzu zaczęły się pojawiać pojedyncze pióra, aż w końcu zajęły całe ostrze. Varen stał obok Englerda z szeroko otworzonymi oczami i ustami jakby chciał coś powiedzieć, ale nie do końca wiedział co. Nagle mężczyzna spojrzał przed siebie i zamachnął się mieczem, na co Varen odpowiedział szybkim kucnięciem. Miał zamiar krzyknąć na wuja, lecz nagle zauważył kilka drzew walących się w dół. Każde z nich było idealnie przecięte w pół. Pióra na ostrzu zaczęły lśnić.
-To, mój drogi był atak zwany Cut feathers. -wypowiedział dziwnym akcentem, typowym dla magów.
Odwrócił się w stronę chłopaka i podał mu ostrze. Ten wyciągnął po nie rękę, lecz zatrzymał ją w połowie. Zawahał się, ale po chwili wziął je do ręki i w tym samym momencie znów stało się ono zwykłym ostrzem.
-Dobrze, teraz złap je obiema rękami i krzyknij to, co Ci wcześniej powiedziałem. -odsunął się od niego i czekał.
Varen przełknął ślinę i zamknął oczy.
-Cu..Cu..Cut feathers! -krzyknął zaciskając mocniej oczy, a jego ostrze rozbłysło na fioletowo...i nagle zgasło.
-Ehh...tego się obawiałem. Masz w sobie wciąż zbyt mało mocy, abyś mógł opanować te techniki. Widzę, że w takim razie będziemy potrzebowali więcej czasu. Poćwicz, a ja pójdę porozmawiać z Twoim ojcem. -powiedział Ravens po czym poszedł w stronę domu wchodząc do środka.


Varen trenował próbując wykonać to samo zaklęcie co jego wuj bardziej skupiając się na piórach, które powinny pojawić się na jego ostrzu. Niestety, nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Nie pojawiło się ani jedno pióro w przeciągu pół godziny. Wtedy na polanę wszedł Englerd.
-Varenie! Pakuj się! Za godzinę wyjeżdżamy! Musisz stać stać się magiem,ale nie mam tyle czasu, aby zostać tu z Tobą tyle. -podszedł do niego biorąc miecz od niego.
-Co? Jak to?! Nie zgadzam się na to! Nigdzie nie jadę! -krzyknął w jego stronę młodzieniec. Ten jednak zgromił go tylko spojrzeniem i poszedł w stronę swej karawany.


Varen wściekły wbiegł do lasu zostawiając za sobą krzyki maga, który kazał mu wrócić, jednak nie gonił go. Musiał to przemyśleć....to wszystko za szybko się działo. Po kilkunastu minutach biegu zaczął zwalniać, aż w końcu zatrzymał się i opadł na ziemię opierając się o drzewo i chowając twarz w dłoniach. Czemu ja? Czemu nie kto inny...przecież w rodzinie mamy innych, bardziej zamożnych! Siedział tak cicho dość długi czas, aż nagle usłyszał krzyki, a do jego nozdrzy dostał się zapach mocno palonego drzewa. Krzyki odbiły się echem w jego głowie. Przestraszył się i chciał uciekać, lecz nagle pomyślał o swoim domie...rodzice!

Ruszył biegiem w stronę wyjścia z lasu. Bał się, nie wiedział co się dzieje, ale czuł, że musi tam biec, powinien być w domu, gdy coś się dzieje. Gdy tylko minął ostatnie drzewo zatrzymał się, a jego oczy rozszerzył się maksymalnie. Zobaczył jak jego chata całą stoi w ogniu, a z środka dochodzą go krzyki jego matki błagającej o pomoc. Ruszył biegiem w stronę wejścia...już niedaleko, był już blisko, jeszcze tylko kilka metrów i...nagle ktoś złapał go i wciągnął na polanę zakrywając mu usta dłonią.
-Cśśś! Ucisz się! Nie chcemy, aby nas usłyszeli! -Varen starał się wyrwać z jego uścisku,lecz ten był zbyt silny. Nagle ktoś wyjrzał zza rogu. Był jeden z magów sprawujących władzę w królestwie. Na jego widok, chłopak powoli -Zabije Cię! Słyszysz?! Zabiję Cię! -zaczął krzyczeć i wiercić się młody Ravens.uspokoił się. Uśmiech tego potwora mówił, że zrobił to dla przyjemności.


W pewnym momencie mag podniósł rękę, a z nieba jak na zawołanie w jego stronę strzeliły pioruny, które stały się bronią. Wysunął rękę w tył i zamachnął się rzucając w nich nimi.
-Asare...eseta...avekarde! -krzyknął mężczyzna trzymający chłopaka i nagle oplątały ich pióra...pióra kruków. Varen ze wściekłości zamknął oczy zaciskając mocno zęby. Nagle wszystko wkoło stało się czarne, a gdy ten otworzył oczy znajdowali się daleko od jego domu. Przed nimi stała karawana z flagą kruka, który był znakiem rozpoznawalnym jego rodu. Varen wyrwał się z uścisku wuja i wybiegł nieco naprzód odwracając się do niego twarzą.
-Powinienem tam być! Spraw, abym tam wrócił! -jego oczy przybrały kształt okazujący wściekłość. Wtedy Englerd podszedł do miejsce dla powoźnicy i nawet nie spojrzał na chłopaka.
-Wsiadaj... zostając tam zginąłbyś, a ich śmierć poszłaby tylko na marne. Jeśli chcesz się na nim zemścić będziesz musiał opanować techniki naszego rodu. Nauczę Cie wszystkiego co umiem...ale musimy już ruszać. Niedługo nas zlokalizują. -Varen zaciskając pięści wsiadł wściekły do środka. Po chwili dało się słyszeć płacz nad tymi...którzy spłonęli...


Od czasu tragedii w jego domu minęło ponad dziesięć lat. Aktualnie ma on dwadzieścia cztery lata, a jego umiejętności stanowczo się poprawiły. Varen nadal pragnął jak najbardziej zemścić się na tym magu, jednak wiedział, że samemu tego nie dokona. W tym celu dołączyć do gildii o nazwie Atarashii Sekai...w tym miejscu kończy się moja opowieść o Varenie Ravensie, który postanowił poświęcić się, aby zgładzić i obalić rządy okrutnego maga. Chcecie wiedział co było dalej? W takim razie śledźcie jego wciąż ciągnącą się historię...

Informacje o kingling47


Inni zdjęcia: Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentovaLove damianmafiaDrogą przez las andrzej73Hejoo patusiax395