Wiele wieków temu powstawał magia. Na początku nie było dokładnie wiadomo czym ona jest. Mówiono że to moc demonów i należy się tego strzec, a każdy kto będzie starał się ją okiełznać zostanie spalony. Pewnego razu osoby nigdy nie mające z nią styczności ''zachorowały'' na coś w rodzaju...potomstwa tej mocy, przed którą przestrzegali ją pradawni. Niektórymi z nich były dzieci zamożnych ludzi przez co nie chciano ich zabijać. Jednak, aby zapobiec wojnie domowej król postanowił zezwolić na używanie magii. Niedługo w jego ślady podążyli przywódcy innych królestw przez co magia stała się dość popularna. Na przełomie lat zaczęła się ona rozwijać i powstawały nowe jej gatunki. Dzięki niej ludzie nauczyli się panować nad siłami natury.
Pewnego razu w pewnym niezbyt zamożnym rodzie urodził się mały chłopiec, któremu nadano imię Varen. O dzieciństwie chłopca nie wiadomo zbyt wiele. Jedyna informacja z tamtego okresu jest zapisana w wielkiej księdze, w której spisywano historie wszystkich pokoleń rodu "Ravens".
Pierwszą, legendą na temat jego życia jest pokazanie tej historii od strony nieco późniejszej...W wieku zbliżonym do czternastego roku życia do jego rodziny przybył Englerd Ravens. Był to brat jego ojca, mieszkał w królestwie na południu.
Varen wyszedł zaspany z domu i spojrzał na swego wuja. Założył na siebie koszulkę wziętą po drodze. Przetarł oczy rękoma i wyciągnął ręce do góry rozciągając się i przeczesał włosy kilka razy ręką.
-Witaj wuju! -zawołał młodzieniec podchodząc do Engelrda.
-Oh, witaj bratanku! Dawno się nie widzieliśmy. -mężczyzna odwrócił się do niego i uścisnął jego rękę w geście powitania.
-Co Cię tu sprowadza, nie powinieneś pilnować teraz swego królestwa? Armii przyda się każda para rąk w tym okresie.
-Wziąłem kilka dni odpoczynku. Poza tym muszę załatwić coś tutaj. -odpowiedział chłopakowi wyjmując ze swej karawany rzeczy i wnosząc je do środka. Varen nie czekając na nic postanowił pomóc swemu wujowi i wziął kilka skrzyń i wnosząc je do domu.
-Co takiego musisz zrobić,do tego tutaj, u nas? -spytał Varen gdy wnieśli ostatnią skrzynię do środka. Mężczyzna zdjął z siebie płaszcz i opadł powoli na drewniane krzesło z dość dużym oparciem. W tym momencie do pokoju wszedł ojciec Varen'a. Daver.
-Synu, idź pomóż matce przy zbieraniu grzybów do zupy. Ja muszę porozmawiać z Twym wujem. -usiadł na krześle naprzeciw mężczyzny, a chłopak wyszedł na zewnątrz ruszając w stronę lasu.
Po kilku godzinach Varen wraz ze swą matką weszli do środka. Chłopak zaniósł koszyki pełne grzybów do izby kuchennej i pobiegł do pokoju,w którym znajdowali się jego ojciec z wujem. Dobiegając do otworu w ścianie, który był zasłonięty długą, starą szmatą zatrzymał się. Usłyszał krzyk. "Nie! Rozumiesz?! On nie będzie taki jak Ty! Nie zamierzam dać zginąć memu synowi dla jakiegoś głupiego rodzinnego ostrza!''. Wtedy usłyszał drugi głos, znacznie spokojniejszy, należał do jego wuja. "Ja nie proszę Cię oto, abyś kazał mu UMIERAĆ...uważam, że skoro jest spadkobiercą mocy swego przodka to powinien nauczyć się z niej korzystać'' Rozmowa stała się spokojniejsza.
-Englerd...mogą chcieć go zabić...-usłyszał głos swego ojca, tym razem cichszy i spokojniejszy.
-Jest takie ryzyko...lecz jeśli nauczy się odpowiednio korzystać ze swego potencjału, zwykli rabusie nie będą dla niego wyzwaniem. Możliwe, że nie będzie musiał nawet kiwnąć palcem, a jego wrogowie będą padali trupem jeden po drugim. -na te słowa Varen cofnął się kilka kroków do tyłu, po czym pobiegł w stronę swego ''pokoju''.
Stał na środku pokoju i trzymał twarz w dłoniach, a jego oczy były szeroko otwarte. "J-Ja? Ale...Nie! To niemożliwe! Ja nie mogę mieć mocy! Zawsze żyłem...jako zwykły odludkiem...nigdy nawet nie byłem w żadnym mieście. Nie wiem jak ono wygląda." Oparł się plecami o ścianę i opadł powoli na ziemię. Twarz wciąż miał w dłoniach. Wtedy ktoś zapukał w ścianę przy wejściu. Był to Englerd.
-Wszystko słyszałeś...prawda? -spojrzał na chłopaka, ale ten nie odpowiedział, nawet na niego nie spojrzał. Po chwili ciszy mężczyzna odwrócił się i miał zamiar odejść,lecz usłyszał cichy głos.
-Naucz mnie...
-Słucham? -odwrócił się i spojrzał na chłopca
-Naucz mnie jak korzystać z tej magii...
Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł.
oto początek mojej historii postaci na dwa fora pbf. Jeśli ktoś wie co to i jest zainteresowany proszęo pisanie w komentarzasz lub bezpośrednio na PW.