Adam bez większego sprzeciwu powiedział abym przeniósł kilka pudełek, lecz na nie uważał bo jest w nich coś delikatnego. Zrobiłęm jak mi kazał i przeniosłem te jak on powiedział ''kilka'' pudeł do środka i wypakowałem ich zawartość. Jakiś czas później wszedłem znowu na zalecze aby sprawdzić czy nie zostały żadne kartony. Nie znalazłem jednak żadnego, za to zauważyłem coś zakurzonego na ziemi. Podszedłem bliżej tego czegoś i kucknąłem obok podosząc to z ziemi. Była to zakurzona katana, a jej rękojeść została przywiązana do pochwy jakimś sznurkiem. Próbwałem go ją odwniąć, lecz nie mogłem, była chyba zawiązana jakimś węzłem marynarskim czy jakoś tak..
-Widzę, że znalazłeś ten miecz! Możesz go sobie wziąć jeśli chcesz, tata powiedział, że i tak chciał go wywalić. -spojrzał na mnie uśmiechając się, a następnie ubierając się wyszedł ze sklepu.
-To do wieczora!
Spojrzałem na niego jak wychodził i tylko pomachałem do niego ręką wciąż wpatrując się w ten tajemniczy przedmiot. Wziąłęm katanę i trzymając ją w jednej ręce wyszedłem ze sklepu. Wszedłem do jednej z opuszczonych dzielnic, aby dostać się szybciej do domu. Jednak nie zdążyłem przejść wielu metrów, a moją drogę zagrodziła mi jakaś dziewczyna. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią.
-Mogę w czymś pomóc?
Zapytałem trzymając mocno broń w dłoni. Ona opuściła tylko głowę bez słowa.
-Halooo, słyszysz mnie?
Westchnąłem głośno odwracając się i chcąc iść w przeciwną stronę. Spojrzałem na tajemniczy przedmiot trzymający w ręku i zacząłem się zastanawiać co to może być.Wtedy poczułem, że wpadłemna coś.
-Ała.!
Spojrzałem przed siebie i zaniemówiłem. Zobczyłem kobietę, które jeszcze kilka sekund temu stała za mną! Odwróciłem sięaby sprwadzić czy to na pewno ona. Gdy to zrobiłem nie miałem już wątpliwośći, ponieważ jej tam nie było. Po chwili szybko się odwróciłem, a wtedy ona złapała mnie za szyję i przysunęła do ściany łapiąc mnie za wolną rękę.
-Skąd to masz?!
-Ale o co chodzi?
-Nie udawaj głupka, pytam się skąd masz tą katanę!
Gdy usłyszałem jej słowa spojrzałem kątem oka na to co trzymałęm w ręku, gdyż nie mogłem ruszać głową.
-Znalazłem to w sklepie gdzie pracują etatowo...zastanawiałem się co to jest.
Dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy, jej wzrok był surowy i poważny, jednak po chwili zmiękł. Wydawało się, że mi wierzy. Puściła mnie i odsunęła się na kilka metrów do tyłu. Spojrzała na mnie zasmucona i splotła ręce opuszczając głowę w dół.
-Wybacz mi moje zachowanie...myślałam, żego ukradłeś.
-T-to-to nic! Nie musisz się za to winić, to ja mogłem wydawać takie pozory. Najmocniej przepraszam.
Podnioła lekko wzrok i uśmiechnęła się zamykając oczy. Następnie odeszła jeszcze kilka kroków w tył i stanęła na przeciw mnie odchylając głowę w bok. Opuściła ręce wzdłuż tułowia i roźluśniła się zamykając oczy. Nagle ujrzała coś niewiarygodnego, na plecach pojawiły jej się skrzydła, a cała zaczęła jasno świecić, tak bardzo że aż musiałem zakrywać oczy rękoma. Gdy tylko blask lekko osłabł zabrałem rękę i przetarłem oczy nie wierząc temu co ujrzałem. Oparłem się o ścianę i otworzyłęm lekko usta, chciałem coś powiedzieć, lecz nie mogłem. Czułem jak coś mi tego zabrania, a ja nie mogę się temu przeciwstawić. Po chwili podeszła do mnie z uśmiechem, a jej twarz nabrała kolorów. Jej włosy zmieniły kolor z ciemnego szarego na pomarańcz i zostały splątane dwiema fioletowymi wstążkami w dwa długie warkocze. Piersi miały rozmiar średni, lecz miły dla oczu...mężczyzny oczywiście. Była ubrana w złotą sukienkę zapinaną do brzucha i krótką czarną spódniczkę pod nią. Sukienkę miała rozpiętą na dekolcie i pokazywała kawałek białej zapinanej na guziki koszuli. Przy złączeniu dołu sukienki i kawałka góry spódnicy przyczepiona była duża fioletowa kokardka. Ręce miała zasłonięte rękawami od sukni, a na dłoniach eleganckie czarne rękawice. Na nogach nosiła długie czarne pończochy. Jej oczy zmieniły kolor na zielony, co oznaczało zapewne las, matkę naturę i jej piękno. Zbliżyła się do mnie, a ja byłem nadal zdezorientowany i nie wiedziałem co mam mówić. Nagle zobaczyłem jak wyciąga do mnie rękę uśmiechając się. Mrugnąłęm kilka razy i uśmiechnąłem się łapiąc ją za rękę. Nie wiedziałem, o co jej chodzi lecz wiedziałem, że mogę jej ufać. Wydawała się bardzo miłą osobą, duszą lub czym innym była. Złapałem ją mocno za rękę, a po chwili wzystko zaczęło się rozjaśniać ukazując mi sam kolor biały. Wtedy poczułem, że zaczynam się unosić nad ziemią. Przestraszyłem się lekko i przełknąłem ślinę zamykając oczy co raz mocniej ściskając jej rękę.
Witam! Chciałbym was prosić o ocenę obu tych części... i chciałbym abyśmi mi powiedzieli czy mam to dalej ciąnać czy nie...proszę..