No tak, zrywy. Już był dzień, że czułam się hm... genialnie. Nie ma lepszego slowa. Ale chyba tak to nie pójdzie, tak z dnia na dzień. Pomału to sobie ogarne. Chociaż ten dzień pomógl wrócić mi do zywych, ze tak powiem ;)
Plan jest, czy zostanie w takiej formie? Kto to wie. Na razie jest czas dla mnie. A ciesze sie, bo serce zaczyna przegrywać z rozumem. Kolejne sukcesy, wracam do pracy, jest ok :)