Grudzień za pasem... A ja wreszcie złapałam oddech... Niestety zimny, ale zawsze to oddech. Zdarzyło się kilka nieprzyjemnych spięć... Ale jest dobrze.
Jeszcze tylko kilka załatwień, jutro zakupy, czwartek zakupy ale umywa się to do poprzedniego tygodnia...
Cały ten dzień spędziłam na necie, ugotowałam pyszny obiad. Teraz odpoczywam :) Chyba stałam się troche leniem :) Ale te 2 tygodnie to był dla mnie obóz przetrwania. Dałam rade, choć momentami przejawiało się zwątpienie. Teraz brakuje mi tego zabiegania ale wreszcie moge zjeść w spokoju, obejrzeć film. Tak tego mi było trzeba.