Wstałam o 8.00 jakaś totalnie nie wyspana..
Poszłam na kręgle..:)
Ok. 15 w domu.
Potem z Jarkiem i Marianem się przejść, pod lodowisko czekanie na Łukasza.
Habba Babba! do kwiaciarki, innych ludzi na ulicy i przez domofon:)
-Halo?
-Ziemniaki cebula.
- Słucham?
- Ziemniaki cebula!
- Ale ja nie chcę cebuli.
- To HABBA BABBA.
Później jakaś kłutnia. bo Karol robił bałwana z tatą;p
Do mnie na ciepłą herbatkę.
Mój zwalony brat hahahahah:)
I musiałam iść do domu;/
Ale potem znów na dwór i wielkie żucanie śniegiem.
Łukasz się dłuugo żegna.. za mame za tate za brata za rybki.. ej ich było 40 i za każdą z osobna? dobra paa:)
No i cała mokra wrócilam do domu..
Jutro wbijamy do Mariana.:)