chciałeś to dodalam to zdjęcie... nie wiem czemu, bo aparat mnie tak średnio lubi ale mniejsza....
wprowadzam kolejne zmiany, nie wiem czy cokolwiek to daje... jakoś efekty mało widoczne...
zaczęlam od zmiany koloru włosów... niby to czerwony... coś nie wyszło( like an always -.-)
wszystko staje się niestety dobijające w taki czy inny sposób... a miało byc tak pięknie!
miało... czas przeszły... wieczorne światło znów przywróciło cienie zmroku (nosferatu)
komwent był udany, dużo fajnych osób poznałam, ciekawe zajęcia były, pierwszy raz się odpalałam
maratony były interesujące...ogólnie trzy dni nierobienia niczego... trzy dni beztroskiego życia...
potem powrót do rzeczywistości... do szkoły unfortunately...
wszystko powoli traci sens... brakuje mi swiatła jak to określiłeś... strach przed działaniem mnie paraliżuje...
nie wiem od czego zacząc.. najlepiej od początku... ale gdzie on jest?
jeszcze w dodatku te koszmarne sny... wszystko przed czym próbuje się odciąc powraca w nocy...
aż boję się zasnąc... wstaję ze świadomością, że kolejny dzień będzie taki sam... tak samo beznadziejny...
ja chce żeby to wszystko się skończyło... chcę by znowu sobą a nie depresyjną marudą męczącą wszystkich
swoimi problemami i użalającą się nad sobą idiotką...
życie... ech....
czas skończyc tą maskaradę...
,,Trust in my self righteous suicide,
I, cry, when angels deserve to die''