Jeszcze nie tak dawno odliczałam ostatnie dni do tego pięknego wydarzenia w moim życiu, a dziś mija już miesiąc jak jestem mężatką. Tyle przygotowań, tyle stresu, teraz już wiem że nie potrzebnie tyle się stresowałam przed ślubem. W dniu ślubu byłam spokojna wydawało mi się, że niczym się nie stresuję, jednak kiedy nad ranem mogłam spokojnie na 4 godzinki się położyć spać tak dopiero schodziło ze mnie całe to przeżycie, próbując zasnąć miałam wszystko przed oczami tak jakby ten dzień dalej trwał. Dwa dni niesamowicie szybko zleciały, wiedziałam że tak będzie więc nie marnowałam czasu na siedzenie przy stole, a nawet jakbym chciała to by mi na to nie pozwolono ;) Pomimo, że nie jesteśmy do końca zadowoleni z kościoła gdzie było parę potyczek nie tylko z naszej strony, ale i ze strony księdza gdzie się zawiedliśmy ponieważ miał nam udzielić ślubu proboszcz z którym cały czas rozmawialiśmy i zostaliśmy zaskoczeni w dniu ślubu, że jest inny ksiądz, który robił nam małe problemy gdzie nawet nie ukrywał tego że mu się coś nie podobało. Ale dziś odwracamy to wszystko w śmiech, w końcu będziemy mieli co wspominać ;) i te nasze śmieszne wpadki, jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie na filmie łącznie z małym czarno-białym gościem który przyszedł do nas na przysięgę i zaczął sobie miauczeć ;D I wiecie, co jeszcze Wam powiem na koniec? że super jest być ŻONĄ! pomimo tego, że mieszkamy już kilka lat razem to jest większa więź między nami, bardziej się kochamy, i wspieramy - w końcu jesteśmy RODZINĄ!
I jeszcze Wam powiem, że mam cudownego MĘŻA z którym przeżyłam wspaniałą podróż poślubną, którą będę wspominać do końca życia! <3 :*