Dzień bardzo mile spędzony. Szkoła. Do domu. A potem spacer z kikoma bardzo miłymi osobami. Żarty, rzucanie się sniegiem (którego nie ma) i przede wszystkim szczera rozmowa. Tego właśnie potrzebowałam. Obgadywanie nauczycieli. Uśmiech i serdeczność. Od razu robi się cieplej na sercu. Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw. Mały porządek w uczuciach. I dziękuję jednemu panu, który najczęściej obdarowywał mnie usmiechem ;* A teraz rozmowa z Gniotkiem na gg. I postanowiłam że wreszcie muszę odwiedzić stare kąty w Łodzi.
I dziękuję Patrycji oraz Piorkowi. Bo też się strają ;*