Nareszcie sie zmobilizowaliśmy i z Darkiem, Mamą i oczywiście Zytką odwiedziliśmy Ciotkę i Wójka na wypie! Alez było wspaniale! Super się tam urządzili, majorka i inne takie niech sie schowają ja bym tam mogła całe lato siedzieć (jak bym tam Kilera miała) ;)
Zyta jak zwykle wielce "uszczęsliwiona" nowymi wyzwaniami. Z poczatku oczywiście zrobiła tandardowego burającego na wszystko i wszystkich zgreda, ale po chwili ie upokoiła, choć kardzego przemieszczającego sie obiekta musiała oburać. Z poczatku zwiedzała sobie okolice domku luzem... ale zaczeła odwiedzać sąiadów i sprawdzać czy dadzą się sterroryzować i niestety udało jej się więc trafiła na sznórek :P Ale była zadowolona bo wlazła sobie pod taras i warczała od czasu do czasu na stukające deski co by sobie nie myslały, a co!?
Wizyta nad jeziorkiem mega udana, z Ciotką żesmy pływały a Zyta uskuteczniała skoki w dal z pomostu! Raz nawet na mnie wpadła szalona! Oczywiście nie wziełam aparatu nad wodę aby to uwiecznić, a za drógim razem jak byłam przygotowana to byli już ludzie i nie było mowy o puszczeniu Zytosza więc udałyśmy sie nad inny pomost, ale tam było za płytko więc nie pozwalałam jej szaleć i tylko sie w wodzie udało cos cyknać :( Niemniej feuwała jak szalona, a jak pływała! Jak mała torpeda! Wcale sie nie bała! Aportowała fajną zabaweczkę która dostaliśmy w majowym animiboie! Super sprawa taki aport!
Na koniec za to Wójek zafundował nam super atrakcje, mianowicie wycieczkę po jeziorze łódką! Z początku Zytka była wystraszona, potem zluzowała, a na koniec zaczeła zasypić! (oczywiście tez nie pomyślałam o aparacie).
Niemniej nadrobimy to następnym razem!