Dominik
i koniec wolnego
Choroby lekka paranoja, z muchozolem skuna nie pal
Blizny przedramiona poranione po gaszonych kiepach
Siła nie ma lipy, choć na wege, nie na stekach
Zręczność językowa, ma druga połowa nie narzeka
Siła woli brak, palenie rzucam jak bumerang
Kondycja zajebista, uprawiam biegi na melanż
Odporność na krytykę i na rady sto procent
Inteligencja szaleńcza, gdy wyprzedza głupotę