Myslisz, znasz mnie, a cos ci powiem, wiec lepiej słuchaj,
nigdy wczesniej nie widziales w człowieku tak niespokojnego ducha.
Uśmiech od ucha do ucha, a z żalu rozrywa serce,
widzisz to co powierzchowne, nie pozwole ci zobaczyc więcej.
Czego nie widzą twe oczzy tego nie żałuje serce,
a chodź złapie Cię a ręce i zabiorę w jedno miejsce.
Nie zobaczysz co to szczęście, lec jak ugryzc smutek w jednym kęsie.
Kiedyś też byłam człowiekiem i kochałam i marzylam,
lecz czas tak ludzi odmienia i sie troche wypaczyłam.
Skurwysyństwo mnie przerosło, a teraz za grzechy załuj,
bo to co ja czuję w środku, juz dopada cie pomału.
poczekaj, przystopuj i wrócmy do tamtego miejsca,
zima w pełni, śnieg 12 marca godzina 21:00
wtedy byłam troche mniejsza, taka słodka Karolina,
ale matka sprowadziła patologa skurwysyna.
Baju baj nie ma ojczyma, tylko strach i obrzydzenie,
miało być pięknie jak w bajce i rodzina jak marzenie.
Teraz tak to wszystko cenie, jak z tamtego marca snieg,
bo choc minely te lata ze snu wciąż wyrywa lęk.