Nie mam specjalnie powodów do smutku.
Ani takich, by czuć się za cokolwiek winna.
Nie męczą mnie już nierozwiązywalne problemy.
A na brak towarzystwa czy zajęć także nie mogę narzekać.
Po tym wszystkim co ostatnio zmieniłam czuję się, jakbym stała w korytarzu z milionem drzwi.
Mam tak wiele możliwości.
Co robić, jak robić, z kim robić...
Że aż trochę mnie to przytłacza.
Śmieszne. A mówili, że wszyscy szukają wolności.
Mi chyba brakuje w tym wszystkim spontaniczności.
Świetnie było spędzić noc leżąc w parku, na trawie, pod gwiazdami.
Muszę robić to częściej.
To tak jak z tamtą huśtawką.
Znów poczułam się jak mała dziewczynka.
Latająca, uśmiechnięta dziewczynka.
Wiele nocy by śnić
Tylko jedna, by żyć
A jednak tęsknię.