Minęły dwa lata. Wróciłam tutaj z wiadomego powodu. Zawsze to robię. Nie wiem jak do tego doszło. Albo inaczej - wiem doskonale. Jednak cholernie trudno jest mi to jakkolwiek zaakceptować. Właściwie czuję się zdradzona. Wiedziałam, że to mogło się kiedyś stać. A jednak łudziłam się. Dlatego teraz siedzę tutaj w milionie kawałków. W momencie, kiedy dano mi wszystko o czym marzyłam. Czyżby tylko po to żeby ze mnie zadrwić? Ostatnie co mogłabym o sobie powiedzieć, to że jestem szczęśliwa. "And destruction lay around me from the fight I could not win" Dlaczego w ogóle kiedyś myślałam że mogę?