photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 MARCA 2012

kolorofon

Wpis o mirażach własnego odbicia w okrągłych, zielonych zwierciadłach. Rozczuliła mnie zupełnie bezradność tego uśmiechu. Pożegnalna przystań dała mi się odczuć przez resztę słonecznej całości. Mam do czego dążyć podczas łzawiących serii organicznych. Staram się zrozumieć cudowną ochronę własnego, nieświadomego samozachwytu. Ułamkiem sekundy chciałabym dotknąć długich zbóż otulających doskonałość. Chętnie uległabym dotykowi tej kalifgraicznej perfakcyjności czarnych lini, wlewających się do moich oczu, zniewalającej barwie, poruszającej już nie tylko sercowy pył, ale i całe ciało. W fantazjach zatapiam się w miękkość gałek ocznych, mogę doświadczyć esencji czucia wilgotnych dłoni. Nie śmiem nawet wyobrażać sobie harmonijności nierównych, różowych ciał. Marzenia senne pozwalają mi odczuć odrobinę ekstazy, przypływ adrenaliny do błon śluzowych i łzy napływające do tchawicy, zduszenie przez zazdrość. Nie mogę sobie pozwolić na uleganie ID, kończę trip na koniec świata, przyświeca mi tylko jeden, globalny cel, z którego ostatecznie nie wyniosę żadnych korzyści, oprócz całkowitego wyczerpania, tęczowych godzin niepewności i rozczarowania. Żadne sublimacje nie są w stanie poskromić dążenia do posiąścia doskonałości w innym człowieku. Żadna zazdrość ani rozczarowanie nie są w stanie zahamować motywacji. powodującej jeszcze większe rozczarowanie. Brak oczekiwań i wyobrażeń jest niemożliwy do osiągnięcia kiedy moje oczy spotykają się z jego oczami.