Genialne myśli o poranku tracą na genialności. Nie zdarza mi się ostatnimi czasy emocjonalnie doświadczać zwyczajnych chwil, już nie zapamiętuję konkretnych atmosfer. Wynikać to może z tego, że za dużo już w żywiu doświadczyłam, zupełnie mi się nie podoba, że robi to na mnie mniejsze wrażenie. Miejsce w pamięci autobiograficznej może mi się niebawem skończyć. Twórczość mi nie dopisuje. Zgadzam się, wbrew sobie, na psychopatyczną charyzmę. Wolałabym doznawać wybracji w sercowym pyle, ale to jest jedynie sztuką dla sztuki. Mam nadzieję, na miękkość i harmonijność niebawem, w towarzystwie bardzo silnego dysonansu emocjonalnego. Zanim silnie doznam natury, dopasuję się silnie do wiecznej czerni boleśnie wpijającej się w moje ciało. Sublimacja mi się skończyła, pora stawić czoło pierwotności.