Cześć dziewczyny!
Dziś mijają dokładnie dwa tygodnie od porodu. Przyznam Wam się szczerze, że te dni były dla mnie trudne... Dopadł mnie baby blues, którego nie spodziewałabym się w najgorszych snach. Przecież czekałam na Oleńkę tyle lat, tak bardzo chciałam być mamą, a tymczasem wszystko powodowało u mnie wybuchy płaczu. Byłam tak bardzo zła na siebie, że nie umiem nakarmić własnego dziecka piersią, do tego położna, która odwiedzala mnie w domu potegowala moje uczucie beznadziejnosci.. Najgorzej było w szpitalu, ale nie chcę tutaj tego roztrząsać. Powiem tylko tyle, że chociaż poród był dla mnie traumą, to to, jak traktowano mnie po porodzie było znacznie bardziej uwłaczające. Ale było, minęło :-) Dopiero zaczynam cieszyć się macierzyństwem, moją córeczką, chociaż nie jest tak łatwo. Ola śpi w dzień tylko na rękach albo na mnie, w nocy pobudki co 45minut, max godzinę, wyglądam jak zombie.. Ale wierzę, że ten ciężki okres minie, musimy się siebie nauczyć. Mimo wszystko jestem szczęśliwa, mam już wszystko, o czym marzyłam. Niczego więcej nie pragnę, jedynie zdrowia dla naszej trojeczki :-)