Dreams cz.4
FABIAN
No i fajnie. Dziś piątek. Co ja mam do cholery zrobić..?! Muszę przyznać, że wypiłem w tedy trochę alkoholu. Muszę iść do Kuby i z nim o tym pogadać.. Tak przecież nie można.. to przecież dziewczyna.
-Kajo, moja droga. zacząłem.
-Po pierwsze: Dzień dobry. Po drugie: siadaj do śniadania, a po trzecie: słucham..? skończyła swój monolog starsza kobieta i z chytrym uśmieszkiem zerknęła w moją stronę.
-Tak, dzień dobry, moja pani. odpowiedziałem z szarmanckim uśmieszkiem wiesz może kto mieszka w domu na przeciwko.? spytałem zaciekawiony, gdyż bardzo przyda mi się ta informacja.
-Tam mieszkają państwo Mazurczak. Bardzo mili ludzie. W wieku twoich rodziców. Mają córkę Wiktorię, która ma 17 lat i chodzi do twojego liceum. Jest o rok młodsza.
-Aha wymamrotałem i pocałowałem Kaje na pożegnanie w policzek i rzuciłem się w stronę drzwi.
Od razu po wejściu do samochodu kumpla spostrzegłem, że nie ma nigdzie Kasi. Nie, żeby mi to przeszkadzało..
-Gdzie młoda..? spytałem
-A może tak cześć..?! Postanowiła, że nie będzie jeździła z takimi sadystami i od dziś jeździ z Magdą i tą drugą.. odpowiedział tym faktem zażenowany.
-Ona ma na imię Wiktoria. Wiesz, nie, żebym stchórzył, ale ten zakład to lekka przesada.. zacząłem.
-Wiem, dlatego już do niego nie wracajmy odpowiedział i zaparkował na parkingu.
WIKTORIA
,,Pisałam już o tym wczoraj, ale dziś to uczucie jeszcze bardziej wzrosło. O. Słyszę już klakson samochodu. Kaśka po mnie przyjechała. Lecę do budynku zagłady
-Hejoo. przywitałam się i dałam Kasi buziaki w policzek.
-No hej. Jeszcze tylko trzeba podjechać po Magdę. odpowiedziała.
-No to się zejdzie, za nim się wygrzebie odpowiedziałam.
Dziewczyna spojrzała się na mnie i wybuchła śmiechem. Teraz mogę powiedzieć, że się zaprzyjaźniłyśmy.
-Przepraszam zaspałam wydusiła Madzia, a my spojrzałyśmy się na siebie i z trudem powstrzymałyśmy śmiech.
Zdążyłyśmy na pierwszą lekcję. J. polski. Musiałyśmy się rozłączyć.
-Ta Kaśka jest całkiem spoko powiedziała Magda uważnie mi się przyglądając.
-Yhy. mruknęłam.
-Co jest ? spytała przyjaciółka
-Nic. Mogłabyś do mnie wpaść po lekcjach ? spytała łam
-Jasne. Wszystko mi opowiesz. odpowiedziała dziewczyna i ruszyłyśmy do pełnej już klasy.
FABIAN
-Musisz mi pomóc powiedział Kuba.
Na serio zaczynam się o niego bać. Ja ?! To chore.
-Słucham. Czego dusza pragnie. odpowiedziałem
Posłał w moją stronę paraliżujące spojrzenie. Prychnąłem.
-Zobaczysz. odpowiedział i skierował się na angielski.
Powlokłem się za nim.
Nareszcie przerwa obiadowa. Wszystkie dzieciaki ruszyły do stołówki. W czym ja również. Zobaczyłem, iż mój kumpel, który jakoś ostatnio postradał zmysły dosiadł się do dwóch dziewczyn.
Postanowiłem też tam pójść i wybadać sprawę. Dosunąłem krzesło i zasiadłem do okrągłego stołu. Jedna para oczu zwróciła się w moją stronę, ale gdy napotkała mój wzrok od razu opuściła głowę i zarumieniła się. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Hej ! Jestem Fabian. Pewnie mnie kojarzysz. przywitałem się z dziewczyną, która na mój widok sieknęła buraka
-Tak. Ja jestem Wiktoria. Mieszkamy naprzeciwko odpowiedziała posyłając w moją stronę uśmiech.
Czyli ona jest tą dziewczyną co słyszała jak gram na gitarze.
Była bardzo ładna. Zgrabna figura, długie, proste, ciemno włosy i takie niebieskie oczy. Ślicznie.
WIKTORIA
-Posłuchaj, no bo sęk jest z tym, że mam takie przeczucie, że w najbliższym czasie coś się zmieni. Jeszcze dzisiaj Fabian.. zaczęłam nieśmiało.
Magdalena wpatrywało się we mnie z wielkim zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
-Powiem ci jedno. Jesteś śliczną i wyjątkową osobą. A może to twoje przeczucie jest taką przepowiednią przed czymś o wiele lepszym? Nie wiesz tego. Nigdy nie zapomnij, że jesteś wyjątkowa i, że zawsze możesz na mnie liczyć. odpowiedziała i mocno mnie przytuliła.
-Dziękuje, że jesteś. dodałam cicho.
FABIAN
Już po szkole ! Nareszcie ! Wytrzymać się nie dało.
Moje spokojne rozmyślanie nad sensem życia przerwało wołanie Kai.
-Fabian, pozwól. głosiła.
Powinienem zacząć się bać ?!
Gdy pokonałem ostatni schodek już wiedziałem o co chodzi. Przed drzwiami frontowymi stał ogromny worek na śmieci. Gosposia spojrzała się na mnie wymownie. Bez słowa sprzeciwu ( takie i tak by nic nie dało) wziąłem przedmiot i wyszedłem na dwór. Z domu naprzeciwko zatrzasnęły się drzwi i wybiegła z nich dziewczyna, z którą rozmawiałem na stołówce.
-hej ! zawołałem.
Zarumieniła się i podniosła rękę w geście powitalnym.
Podszedłem do niej i z szarmanckim uśmiechem spytałem się:
-Czy miła pani ze chcę się ze mną przejść.?
Uśmiechnęła się i pokiwała głową.
---------------------------------------------------------------------
przepraszam, jeżeli słaby roździał. brakło weny. powiem, iż to opowiadanie nie będzie rozkręcało się tak szybko jeśli chodzi o wątki miłosne głównych bohaterów.