Dreams cz.2
WIKTORIA
Po sklepach chodziłyśmy 2 godziny. W końcu każda kupiła coś dla siebie. Postanowiłyśmy pójść do kawiarni napić się kawy. Po 10 minutach byłyśmy na miejscu. Postawiłyśmy torby na podłodze i zajęłyśmy dwuosobowy stolik przy oknie. Podszedł do nas kelner. Zamówiłyśmy dwie kawy.
-Kochanie, jak tam z Łukaszem..? spytałam zaciekawiona, ponieważ ostatnio niespecjalnie im się układało.
-Wiki.. wiesz jak ostatnio jest. zaczęła, od razu spochmurniała bardzo go lubię, ale to już nie jest to co kiedyś, po za tym zrobił się cholernie zazdrosny. Nie idzie już z nim wytrzymać. O wszystko mnie wypytuje. prychnęła Wiktoriaa.! Co ja mam zrobić..?! Nie chce go zranić. dokończyła i opuściła głowę.
Przyszedł kelner i postawił przed nami dwie filiżanki czarnej.
-Posłuchaj mnie uważnie, jeśli ci nie ufa to nie jest ciebie wart. Nie układa się wam. Nie mówię tego jako twoja przyjaciółka, ale jako zwykła obserwatorka. Ciągle się szarpiecie i kłócicie. Kiedyś było inaczej. Skończ z tym. odpowiedziałam popijając zamówiony przeze mnie napój.
-Mówisz, żebym z nim zerwała..? spytała nie pewnie.
-Tak, uważam, ale to twoje życie. Tak szczerze to od początku go nie lubiłam. poradziłam przyjaciółce.
-Dziękuje. Zawsze mogę na ciebie liczyć. powiedziała i mocno mnie do siebie przytuliła.
Byłam szczęśliwa, że jej pomogłam.
Później rozmawiałyśmy już tylko o jakiś błahostkach.
-Kotek, ja już muszę lecieć. Buziaki. powiedziała Madzia, ucałowała mnie w policzek na pożegnanie i wybiegła z kawiarni.
-Oh. Ta dziewczyna. powiedziałam pod nosem i zaśmiałam się.
Nagle podszedł do mnie jakiś chłopak. Wysoki, przystojny, blondyn.
-Hej, mogę się dosiąść spytał.
Zdziwiłam się i zarumieniłam. Kiwnęłam tylko delikatnie głową. Już po chwili wiedziałam że ma na imię Paweł. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Okazało się, że jest o rok starszy i chodzi do mojej szkoły.
-Bardzo miło mi się rozmawiało, ale mama będzie się martwiła. powiedziałam z uśmiechem.
Zobaczyłam w jego oczach smutek.
-No dobrze, ale przynajmniej daj mi swój numer telefonu. odpowiedział z widoczną nadzieją.
Zgodziłam się i już chwile potem wchodziłam do domu.
-Mamo, jestem. Nie wołaj mnie na kolacje. Dobranoc..! zawołałam w stronę kuchni i ruszyłam do pokoju.
Gdy weszłam na biurko zobaczyłam kubek z kakao. Uśmiechnęłam się. Mama zawsze wie co mi chodzi po głowie.
Otworzyłam pamiętnik.
,,Dzisiaj cudowny dzień..! Kupiłyśmy z Madzią strój na początek roku. No i w kawiarni zaczepił mnie chłopak Paweł. Zobaczymy co z tego będzie. Poprosił mnie o numer telefonu..:)"
FABIAN
Prze cały dzień Kuba zrzędził mi nad uchem. Siedzieliśmy u niego w domu. Dobrze, że przynajmniej Kaśki nie było w domu. Nie przeżyłbym tego. Ta dziewczyna.. mnie kiedyś wykończy..!
-Dobra, zrobię wszystko co będziesz chciał tylko już się zamknij..! krzyknąłem już bardzo zirytowany.
Zobaczyłem na jego twarzy po kolei, smutek, zdziwienie, a później na jego twarz wdarł się cwaniacki uśmieszek.
-Okey, masz rozkochać w sobie jakąś dziewczynę, a później ją zostawić.. co to dla ciebie..? Przecież to jest lepsze niż zaproszenie mojej siostry raz do kina. powiedział z zuchwałym uśmieszkiem.
Zaśmiałem się głośno. Jednak dopiero po chwili doszło do mnie to co usłyszałem.
-Nie ma odwrotu. powiedział Kuba i ruszył do swojego pokoju.
Chciałem zaprzeczyć, ale wiedziałem, że to już nie ma sensu.
Debil.!
W domu znalazłem się po 10 minutach. Kaji już nie było. I dobrze.
Szybko wziąłem gitarę i ruszyłem na balkon. Zacząłem grać piosenkę ,,Never Say Never Uwielbiałem grać i śpiewać. Chyba wychodziło mi to całkiem nieźle. Po chwili zobaczyłem, że w domu naprzeciwko na balkonie równoległym z moim stoi jakaś dziewczyna.
Już wiedziałem.
Skończyłem grać i zamknąłem balkon.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PAWEŁ KWIATKOWSKI - 18 lat. Trochę namiesza. Podobni jak i Łukasz nie znosi pewnych osób.