Maks tuż po wypiciu wina.

Co tam jak tam? A całkiem nieźle. Wczoraj miałem dość spory atak paniki JestemZeremNieBędęMiałPracyIWOgóle także żenada, ale na szczęście dość szybko mi to odpuściło.

Chyba nie mam potrzeby uzewnętrzniać się tutaj jak mam kogoś..

No. Kogoś do pogadania ;>.

Przed walentynkami miałem niezłego stresa co jej przygotować, ale Things got better than expected. Nie sądziłem, że mój mały prezent aż tak się jej spodoba. Wreszcie jakiś plus dla mnie :). Nie będę go tutaj pokazywał, bo po co? Nie należę do tych, którzy afiszują się, że wydali np. 300 zł na koszyk róż ;).

Zresztą, na mój prezent nie wydałem ani grosza, co jest jeszcze fajniejsze, bo dzięki temu jest o wiele bardziej od serca niż od portfela.

Mam nowy aparacik, który noszę teraz niemal wszędzie ze sobą (na uczelnię nie, bo a) po co b) nie lubię robić zdjęć obcym ludziom). 

I co? I chyba tyle. Docieramy się coraz mocniej, co mnie cieszy. W porównaniu z początkami to uuu... 

Była masakra :D.

Jedyne, co mi podnosi ciśnienie to mój wspaniały plan zajęć. Gdybym miał drugi kierunek, to chyba bym skoczył z mostu, ale skoro nie mam to tylko cierpi bardzo mocno moje lenistwo. Mnóstwo okienek i 4x na ósmą!

PS: Aktualizacja: mam aska, więc jak coś ktoś to spokoś.