Od czego by tu zacząć? :D hmm... myślę że od początku... Nie miałam zbytnio czasu pisać bo byłam strasznie zabiegana przed wyjazdem do Egiptu :P
4 czerwca stawiłam się na naszym prowincjonalnym lotnisku... Cisza, spokój , zero samolotów :D Zaczęło lat więc zanim dotarliśmy do terminala to byliśmy cali mokrzy o_O Pogoda jeszcze zwiększyła mój strach przed wylotem... Na domiar złego wiedziałam że mam za ciężki bagaż... No ale wpakowaliśmy walizki na wagę we trójkę i elegancko zmieściliśmy się w 45 kg xD Potem bramki... Oczywiście pikałam więc trzeba mnie było obmacać... Po bramkach 2 godziny siedzenia i czekania na wylot... Zakaz palenia, zakaz spożywania alkoholu (a obok sklep wolnocłowy), wszędzie kamerki... No ale że to jest Polska, zrobiliśmy odpowiednie zakupy i odstresowaliśmy się trochę przed lotem :) Zostawiliśmy jeszcze trochę na podróż... Jakoś w miarę szybko ten czas minął. Samolot przyleciał, więc wsiedliśmy... Myślałam że zwariuje z nerwów :D ogólnie wystartowaliśmy przed czasem, pilot (Egipcjanin) mówił tak po angielsku że rozumieliśmy pojedyńcze słowa xD jak bujało przy podnoszeniu się to myślałam że palpitacji dostanę :) ale potem już tylko podziwialiśmy widoczki, popijaliśmy "soczek" z kubeczków i mieliśmy niezłe pompy z innych pasażerów (eh, te wesołki :P ). Za jakiś czas mieliśmy wylądować w Rzeszowie... ale czas mijał i mijał, a my nie lądujemy... więc coś było nie tak.... wylądowaliśmy w Krakowie, gdzie spędziliśmy kilka godzin w poczekalni śpiąc, dopijając resztki, chodząc w kółko (oczywiście nabiłam sobie siniaka :P), dopiero od tamtejszych pracowników dowiedzieliśmy się że w Rzeszowie jest zła pogoda i nie można lądować i czekamy dopóki nie będzie lepiej (naszego pilota nie dało się zrozumieć ;P)... no więc czekaliśmy... Ok. godz.1 wylecieliśmy do Rzeszowa, szczęśliwie wylądowaliśmy, pół godziny i lecimy dalej, już bez żadnych przygód do Hurghady :D Od czasu wylotu z Łodzi podróż nasza trwała około 12 godzin :P no i jeszcze 2 godziny czekania na Lublinku.... Całkiem nieźle jak na pierwszy raz xD Lotnisko w Hurghadzie, w porównaniu z polskimi - ogromne xD z samolotu do terminala jechaliśmy busikiem :) wszystko elegancko i sprawnie :D potem rozwożono nas po hotelach :) w ogóle nie czułam zmęczenia tylko głowa mi się obracała dookoła, robiłam mnóstwo zdjęć :D w końcu wysiedliśmy u nas i od razu na śniadanie :) hotel po prostu zajebisty, jedzenie przepyszne, pokój ogromny :D no nie da się tego opisać słowami :) a co najważniejsze - ciepło :D oczywiście musiałam mieć jakiś problem - niby się opaliłam, ale moją opaleniznę można opisać że jestem "mniej biała niż zwykle" :D nawet ostatniego dnia pytano się mnie czy jestem dopiero pierwszy dzień :D
Pierwszy tydzień zleciał mi bardzo wolno, ale drugi to już jak z bicza strzelił :D przydałyby się jeszcze dwa takie tygodnie :D chyba moja wątroba by tego nie wytrzymała :) zaliczyłam dwie noce śpiąc na podłodze w kiblu :D poza tym trzymałam fason :) jeździliśmy quadami po pustyni, siedziałam na wielbłądzie, panowie opanowali Aquapark :) BYŁO CUDOWNIE!!!!! :D chociaż czasami miałam ochotę zatłuc tych dwóch :P
Droga powrotna przebiegła na szczęście bez przygód :) zero problemów przy zdawaniu bagażu i bramkach, zwiedziliśmy wszystkie sklepy na lotnisku w Hurghadzie :D o 3 egipskiego czasu wylecieliśmy i o 6.15 naszego czasu już byliśmy w Łodzi :D o dziwo na lotnisku stał jeden samolot :P
a ponadto:
-prawo jazdy może tam mieć każdy, więc podczas jazdy ludzie tworzą własny pas ruchu, wszyscy trąbią, wyprzedzają, także można zawału dostać kiedy jedzie się busikiem i mija się drugi busik na odległość 20 cm :P
- miejsce kobiety jest między nogami mężczyzny
- "mam trąd!"
- gdziekolwiek nie jestem muszę sobie nabić sporo siniaków...
- grunt to pierwszego dnia załatwić sobie ból gardła przez klimatyzację
- Ouzo + Sprite = płyn do płukania ust
- chciano mnie kupić za wielbłądy
- zrobiono ze mnie mumię
- room service miał z nami przerąbane
- i wiele wiele innych, ale teraz wszystkiego nie pamietam...
no i było miło ale się skończyło....
mam nadzieję że za rok tam wrócimy :) wypadałoby jeszcze Kair zobaczyć i przejechać się na koniku po pustyni :D
jedyny minus : przytyłam o_O
Dzisiaj siedzę i odpoczywam i bawię się nowym telefonem:P
Gratuluje tym którzy to wszystko przeczytali :P Buziaki :* a o ile mnie pamięć nie myli za 11 dni wyniki matur? o_O :D