Heh... Swięta , Święta i zaraz będzie po Świętach... Ostatnio byłam odwiedzić tego pana... Pewnie widziałam go już po raz ostatni w życiu... Czemu los jest tak cholernie niesprawiedliwy że wszystko zwala się na łeb w najmniej odpowiednim momencie? Rudy na sprzedaż, matura, zima, ja znowu chora... Bez sensu, po prostu bez sensu... Święta jako tako, skromnie w tym roku, ogólnie nie bardzo kontaktuje, ciągle śpiąca jestem :/ Właściwie to nic mi się nie chce... No ale ogarnelam troche mieszkanie, ubrałam choinke, pomogłam dziadkom przygotować Wigilię i z trudem przeżyłam rodzinny wieczorek. Właściwie to od momentu kiedy wstaje z łózka pragnę się w nim jak najszybciej znaleźć :) Dzisiaj byłam na spacerku z moją kobietą także trochę ruszyłam dupę :D I dobrze, bo chyba bym zwariowała z tego przejedzenia...
Wiem, świnia jestem, nikomu nie składałam świątecznych życzęń... przepraszam, jakoś nie mam głowy do tego... Pamiętam o was wszystkich, mimo iż z moją pamięcią kiepsko :) Ale tyle się dzieje że nie nadążam, nawet jeszcze Świąt tak naprawde nie poczułam (tylko moj zoladek :P) a juz mijaja :) No ale nic... Własciwie to znikam na jakiś czas... Pewnie na dłuzszy niz krótszy... Muszę to wszystko zostawić w tyle, oderwać się od rzeczywistości... Boli mnie strasznie że akurat w takim a nie innym momencie Rudy jest do wzięcia a ja nie mogę być z nim... Takie zrządzenie losu... Ale kto wie, może jeszcze kiedyś go spotkam? Najwazniejsze jest teraz bym doszła do siebie i zdała tą pieprzoną maturę... przede wszystkim musze odpocząc, także narazie żagnam was i udaje sie na odpoczynek. Mam nadzieje ze wróce z wieksza iloscia energii i optymizmu :)
A i mimo iz nie komentuje wiedzcie ze czytam na biezaco Wasze blogi, choc teraz bede znowu do tyłu ;)
Buziaki :*