Długo nie mogłam otrząsnąć się po tamtym zdarzeniu... Do tego doszły problemy zdrowotne i stres szkolny... Myślałam że nie wyrobie... Ale jakoś sie trzymam... Wszystko dzięki wspaniałym ludziom ktorzy mnie otaczają oraz dzięki moim dwóm futrzakom. Dziekuje, bez was wszystkich pewnie by mnie juz na tym swiecie nie było ;)
Minal miesiac od smierci Elmo... To zdarzenie dało mi dużo do myslenia... myslałam ze jestem słaba, ale okazało sie ze jak chce to potrafie postawic sie na nogi... Skoro potrafilam wziac sie w garsc po tej tragedii to dlaczego nie potrafie sie ogarnac w normalnym zyciu? wciaz popełniam te same bledy, m.in. skupiam sie tylko na nauce, zero przyjemnosci... po cholere mi te dobre oceny z przedmiotow które do niczego mi sie nie przydadza? racjonalnie po nic, ale ambicje mowia co innego... wiec kolejny weekend spedzam na dupie w domu, katujac swoj organizm... chociaz on juz tez sie buntuje.. nic mi nie wchodzi do łba, ciagle bym spała... i gdzie tu znalezc złoty srodek? :)
No a tak poza tym to rudy Puchatek jest ze mna równo roczek :) i jest ze 4 razy wiekszy niz jak przyszedł :D i chyba mnie jakis wirus bierze :/
Pozdrawiam :*