pokonałam właśnie dzisiaj wieczorem swój strach..
do żab!
idę już w strone klatki z moim pieskiem,
patrze coś skacze
i ogólnie sobie myśle,
no to sobie postoje pod tą klatką,
alee nie, mój pies widział to inaczej
leciał do tego biednego stworzonka tak szybko że musiałam działać,
klatka była uchylona,
a żabcia dostała się do przedsionka,
tak mi było jej żal
jak sobie wyobraziłam jak mój pies ją je,
co ogólnie było bardzo możliwe,
bo ostatnio lubi takie "rarytasy",
np. myszki albo większe owadztwo.
wiec zostwiłam Sonie przed klatką,
no i działałam,
wzięłam żabcie na dłonie,
oczywiście naciągnięta była bluza,
bo aż taka szalona to ja nie jestem,
no i wypuściłam ją w krzaki,
JA BOHATER I KONIEC JAKŻE FASCYNUJĄCEJ HISTORII Z MOJEGO ŻYCIA.
hahhahahhah