fucking sunday
Jak to na Niedziele przystało - jest zajebiście zjebana bo: jutro idziemy do szkoły, co ciągnie za sobą superszybkie i niedbałe odrabianie zadań domowych, nauka, a w sumie to robiebie ściąg na sprawdziany i ta myśl, że jutro nie wstane sobie o 13 tylko o 6:30 i zamiast uśmiechu na twarzy, to wymaluje się na niej poranny poniedziałkowy grymas.
Teraz siedzę, tęsknie za Misiem, bo zamiast leniuchować z nim przed MTV, jedząc chrupki, pijąc cole, bijąc się i dokuczając na 1000000 sposobów, to siedze tu i PRÓBUJĘ zabrać się za ukochaną starożytność bo Pan RZ wymyślił test z całego I półrocza, także zeszyt i książka od historii, aż krzyczą żebym je w końcu otworzyła..
Opychając się maxi kingami, kinder buenami, czekoladami i pijąc kakao zabieram się za "szkołę".
kocham Cię gÓpi;*!
BTW! Maleństwo w końcu się wykluło!!! :)