Zacisnąłem pięści, a potem je rozluźniłem. I jeszcze raz, kolejny, aż do znudzenia. Tylko dzięki temu mogłem pozwolić mięśniom na ruch. Całe moje ciało było spętane białymi pasami. I choć pięści niemiłosiernie mnie bolały, czerpałem z tego uczucia satysfakcję.
Otworzyłem oczy i przyjrzałem się barwnym światłom na ścianie. Uruchomiłem wyobraźnię, widząc w nich krwawe opowieści. Krwawe... No właśnie. To dlatego znalazłem się tutaj, w szpitalu i to właśnie dlatego zostałem poddany izolacji. Lubiłem ból. Rany tryskające krwią, liczne blizny... Teraz, kiedy poznałem diagnozę, mogłem otwarcie przyznać, że jestem od tego świństwa uzależniony.
Złota księżycowa łuna zamigotała na moich powiekach i zniknęła za czarnymi obłokami zwiastującymi burzliwą pogodę.
Zmarszczyłem nos, jednocześnie zastanawiając się nad dzisiejszą datą. Szesnasty? A może już dwudziesty? Straciłem poczucie czasu, ale wciąż byłem w stanie rozróżnić dni tygodnia. Poniedziałek. To słowo rozbrzmiewało w mojej głowie niczym wyrok. To dziś mijał miesiąc odkąd przyprowadzono mnie na oddział psychiatryczny. Miesiąc, podczas którego rzucono mnie w wir zajęć terapeutycznych mających na celu odciążenie mojej duszy. Nic podobnego, a nawet przeciwnie. Dźwigałem duszę na karku, uginając się pod jej ciężarem.
- WYPUŚCIE MNIE!
Skoro jestem wariatem, to jak najbardziej wolno mi się tak zachowywać.
- ODGRYZĘ SOBIE JĘZYK, JEŚLI MNIE NIE WYPUŚCICIE!
Echo nocy odpowiedziało mi moim własnym głosem. Odczekałem minutę, dwie, trzy, ale nic się nie stało. Pielęgniarka tylko zerknęła przez okienko do mojej sali i pokręciła z politowaniem głową.
- KURWA MAĆ!
Zacząłem się miotać niczym wyciągnięta z wody ryba i właśnie w tym momencie drzwi mojej sali stanęły otworem. Zamrugałem, nagle oślepiony światłem padającym z korytarza.
- No wreszcie... - umilkłem, kiedy zorientowałem się, że w progu wcale nie stoi pielęgniarka, tylko jedna z pacjentek.
- Przez twoje wrzaski nie mogę spać - poskarżyła się.
Dziewczyna westchnęła, powłóczyła nogami do mojego łóżka i przykucnęła, żeby zmierzwić mi włosy.
Tak właśnie wyglądało nasze pierwsze świadome spotkanie.
Dzisiaj wracam do szpitala. Życzę wam udanego sylwestra.