Dwa lata temu w wakacje pierwszy raz miałam kontakt z Iskrą i Herą. Był czas gdy pracowałyśmy z Iskrą codziennie, było wiele wiele buntów ale też ogrom pozytywnych momentów. Było widać, że sie stara tylko czasem miałyśmy inne zdanie na dany temat. Na początku każde przyłożenie łydki kończyło sie bryknięciem, nie potrafiła płynnie cofać, trzymać rytmu, zakładanie ogłowia było katorgą itd. Jednak przez poświęony jej czas zarówno ja jak i ona czegoś sie nauczyłyśmy :) Teraz nasze drogi sie rozeszły, konie pojechały w świat. Zarówno Iskrę i Here, mimo że tylko raz na niej siedziałam będę miło wspominać bo to od nich wszystko się zaczęło. Poznałam miłego właściciela, który kochał swoje konie. Teraz nadszedł czas na wielkie zmiany. Mam nadzieję, że wyjdą one nam na dobre :)