Letni Alutosław, z eleganckim brakiem ciąży spożywczej i mięśniami... a teraz spowrotem jest tłusty, eh.
Futrzak od dwóch tygodni może już kłusować, nawet w niedziele się potrenowaliśmy z Sylwią, która jest po prostu genialna, nie tylko ogrom wiedzy, ale i umiejętność jej przekazywania i tłumaczenia łopatologicznie, czuje, że idę na przód i to jest mega, mega fajne Szkoda tylko, że ciężko mi strasznie zabrać sie z powrotem za codzienną, konkretną jazde, no jakoś tak rozleniwiłam się. Mięśnie mi zleciały, kondycja leży i kwiczy...
Neil też dostał się na trening, pojętny jest chłopak, ale zdecydowanie lepiej pracuje mi się z Alutem, bardziej pasujemy do siebie, z Neilem często nie mogę czegoś wyczuć, a u Albatrosa idzie mi to automatycznie. Choć radzimy sobie jakoś i juz widziałam lekką zmiane w jego jeżdzeniu
Postanowienie po świąteczne - dupa w troki i jeździć, jeździć, jeździć. Do świąt daje sobie względny luz, bo jest tysiąc-pięćset-sto-dziweięćset rzeczy do zrobienia. I prezenty, prezenty, prezenty, uwielbiam się bawić w świętego Mikołaja
Podjęłam też decyzje - sprzedaje swoje dotychczasowe siodło i kupuje ujeżdżeniówkę. Nie chce ktoś kupić daw-maga huberta 17,5 cala, rozstaw L? Jeżdżone przez jednego jeźdźca na jednym koniu 4 lata, bardzo wygodne, możliwość przymiarki w okolicach Zielonej Góry.