"Synu - ja ci dobrze radzę
Synu - ja cię poprowadzę
Przez życie dobrymi radami
Byś wyszedł na ludzi a nie drzwiami
Synu - ja ci dobrze życzę
Synu - ja na ciebie liczę
Byś nie był jak ten twój tata
Dupą a nie pępkiem świata"
Dawno już przestałem wierzyć w te słowa, naprawdę nie życzę nikomu przeżywać tego co mi było dane przeżyć. Naszła mnie chwila refleksji, kolejna w mym życiu, pewnie nie ostatnia, dostrzegam w sobie jego poczatki i choć z tyłu głowy mam swoje słowa, swoje postanowienia które mówiły przede wszystkim o tym że "Nigdy nie będę taki jak on!" A dziś przeżywam takie akcje, popełniam takie błędy i choć wiem że jest to chujowe nie potrafię się od tego odciąć, świadczy to o mojej słabośći? W pewnym sensie napewno.
Wszędzie widze jakis podstęp, wszystkich podejrzewam o coś złego, nikomu zajebiście nikomu nie ufam i choć jakiś czas temu starałem się w sobie szukać winy, oraz szukać odpowiedzi czym jest spowodowane moje zachowanie, teraz jestem pewny że spowodowane jest to tym że to ludzie mnie zawodzili i choć nie chcę żeby ktoś odebrał to jako usprawiedliwanie, to wszystkie moje wątpliwości biorą się właśnie z braku zaufania, które dosyć czesto traciłem.