W ręce lampkę wina trzymając - spoglądała,
w daleką przyszłość wybiegała,
czasami sobie życie w niej odbierała,
cały czas się śmiała!
Myślała, że nic jej nie zaskoczy,
myliła się ciągle, spoglądając Jemu w oczy...
Myliła się prawie zawsze,
uśmiechając, pod nosem szeptała,
przysięgając sobie obietnice,
później słowa wypowiadała...
Żadna jej się spełnić nie chciała,
wiele ich miała,
w jedne bardziej wierzyła,
inne tylko tak sobie mówiła.
Pewnego dnia gdy oczy otworzyła,
bardzo się wzruszyła,
promienie słońca ujrzała,
aż się roześmiała,
nie wierząc oczom własnym,
pobiegła korytarzem ciasnym,
rozglądając się, ją ujrzała,
swą obietnicę przepowiedziała!
Wypełniło jej się jedno z marzeń,
przed którym było tyle zdarzeń,
znowu się uśmiechała,
i tak bardzo głośno w duchu krzyczała,
podziękowała Jemu w myślach,
że po tylu zawiściach,
spełnić Jemu było dane,
jej obietnice, tak przysięgane!
Wieczorem pewnym, siedząc sama,
uśmiechała się jak dama,
głowę przechyliła na prawe ramie,
spojrzała w górę tak jak wypada damie,
tym razem silną wiere miała,
z tym co sobie teraz przysięgała,
wierząc całym sercem,
że będzie jej wszystko dane,
co zostanie przez nią wypowiedziane!
A.K.