Całkiem przed chwilą, tj. 30 listopada 2013 roku kilka minut przed godziną 22, spadła na mnie jedna z tych myśli, co to mają w zwyczaju wcielać się w z jasnego nieba grom. Oto ta myśl:
oficjalnie porzucam działanie na tym blogu.
Nie kasuję go, niech sobie jest. Ale publikować już nie będę. Oficjalnie.
Ja już nawet nie pamiętam, jak się tu publikuje.
Trochę (a nawet bardzo) tak, jak w Matrixie: oczy bolą mnie dlatego, że nigdy wcześniej ich nie używałam.
Czy jakoś tak.
Nie wierz w ani jedno moje słowo. Nie wierz w ani jedno swoje słowo. A jeśli chcesz przeżyć natychmiastowe oświecenie, nie wierz w ani jedną ze swoich myśli.
Codziennie rano budź się z myślą dziękuję. Praktykuj wdzięczność. Jest dobra na wszystko. Lepsza niż pizza.
Łzy wdzięczności są wyśmienite.
Dziękuję.
Dziękuję.
Dziękuję.
Thank you, T. Harv Eker.
Thank you, Marcus de Maria.
Marcus de Maria. Thank. You.
THANK YOU.
Do zobaczenia na szczycie.
I w drodze nań.