powoli spełniamy marzenie o sprzęcie do woltyżerki.
dziękujemy za perfekcyjną realizację.
jeszcze tylko derka!
wiecie ile satysfakcji daje kupowanie za własne, cięzko zarobione pieniądze?
polecam! zadowolenie z siebie gwarantowane.
zawsze uważałam długie przerwy za coś złego przy naszej relacji. im dłużej nie pracowaliśmy, tym częściej miałam wrażenie, że wracamy do punktu wyjścia. Jednak niezauważalnie potruptaliśmy do poziomu, gdzie nawet tygodniowe przerwy nie luzują naszej więzi.
dziś jego delikatna osobowość otuliła moje serce. był niesamowitą przylepą. przyszedł na gwizd. puszczony luzem na ujeżdżalni, co jakiś czas podchodził, jakby sprawdzał, czy rzeczywiście może sobie iść i skubać trawę. tuliliśmy się, całowaliśmy, mizialiśmy. pozaciągałam się jego smrodkiem. ogólnie nie byłam w stanie oczekiwać czegoś więcej. jakiejś intensywnej pracy, choć stał tydzień i leniuchował. czułam, że wystarczająco otworzył się przede mną i pozwoliłam sobie jedynie przymierzyć nasze, nowe cudo. trochę pochodził na lonży, ale głównie to pilnowałam siebie, by nie wychodzić z okręgu, a stać jak lonżujący na zawodach.
planowałam zostać w stajni z 3-4 godziny. jednak skróciłam pobyt do dwóch. czułam, że to był idealny moment na pożegnanie.
dzisiejszego dnia osiągnęłam niewyobrażalny sukces. emocjonalny. moje dziecko otworzyło szeroko swoje wrota do jego zabezpieczonego serca.
kocham Go.