Rano przyjmowalam ksiedza (tego samego na ktorego popchnelam konfesional).
Niebylo tak zle pogadal troche i poszedl ;p
Potem mialysmy isc z Aga w poszukiwaniu sukienki do PLAZY ,ale wkoncu poszlysmy do McDonalda i zgubilam beret (tak ten po mamie).
Osmieszylysmy sie i (z beretem) poszlysmy dalej ..
Sukienek bylo malo i wszystkie zaduze albo jakies zielono rozowe ,a buty 36 na mnie zaduze.
Do PlAZY nie doszlysmy, za to spotkalam pięć osob w tym pana B.S. ;/