No żesz kurwa, co jeszcze..? czyli kartki z pamiętnika mieszkanek z Kujawskiej...
wtorek 31.01.2012
Obiekt mego pożądania czyli długo (2 tygodnie to długo, nie?) oczekiwany Pan Elektryk raczył nas wreszcie nawiedzić. Jakąż nieopisaną radość poczułam kiedy to swymi dlońmi usunął z pieca przepalone grzałki, wkładając nowe, jeszcze pachnące świeżością... Dzięki temu temperatura jaką udało się osiągnąć w pomieszczeniu to aż 14 stopni! Czyli o 4 więcej niż dziś rano! Prawie równie wielką radośc sprawiło mi, zakończone sukcesem, wymienienie (po raz drugi w ciągu tygodnia) bezpeiczników prądu. Poziom naszej wiedzy technicznej stale rośnie!
środa 1.02.2012
Powódź o poranku to zdecydowanie to, co morsy lubią najbardziej! Dzięki temu wydarzeniu miałyśmy sposobność dokladnego zbadania niezmierzonych obszarów podlinolealnych oraz pod- i zaszafkowych, oraz konstrukcji sprzętów położonych wzdłóż północnej ściany pomieszczenia, kolokwialnie zwanego kuchnią, co niesamowicie wzbogaciło zasoby naszej wiedzy o świecie, w którym żyjemy. Żywimy, jednakowoż, nadzieję, iż wiedza ta nie będzie nam przydatna w najbliższym czasie.
Wypełnienie pęknięcia (o długości, a wlaściwie wysokości 3m sic!) rogowej ściany pokoju zwanego 'moim', przy pomocy gladzi, spowodowało iż po przyłożeniu ucha do tegoż miejsca, nie sluchać już dźwięku tzw. hulania wiatru.
czwartek 2.02.2012
Dzień nad wyraz spokojny. Powieszenie koców na oknach spowoduje, jak mamy nadzieję, brak spadku temperatury poniżej 14 stopni (w 'moim'). Przy dogrzewaniu naszą kochaną Farelką dobija do.. 16!
Telefonicznie sterowana (by Marta) operacja kolejnej wymiany bezpiecznika prądu zakończona powodzeniem. wow.
piątek 3.02.2012
Nieee.. te rachunki wcale nie są takie wysokie... po prostu w oczach mi sie mieni, no a poza tym faktycznie tu, o TU, jest błąd w obliczeniach pana Piotra.
Jakoś mi się nie uśmiecha płacenie 5 stów za pokój w którym nie da się siedzieć, więc nie siedzę (ani nie śpię)..
sobota 4.02.2012
Jednak informacje nt budowy (uwaga - szumna nazwa) wyposażenia kuchni okazaly się przydatne. Tak więc szmaty, ręczniki i suszarki w dłoń, drogie panie! Na szczęście na ratunek przybył Olbrzym Złota Rączka, który dokonał instalacji nowego kranu, zakupionego przez Brata Mego w Ikei w międzyczasie (za co dziękuję i nie wypominam Ci nawet, Mój Drogi, 4-godzinnego spóźnienia!).
Niestety akcja 'Droga Joanno (lat 30) wynieś ten spleśniały, sylwestrowy chleb, do jasnej, kurwa, cholery' wciąż bez pożądanych skutków. A było już tak blisko..!
Farelko, błagam, ożyj!
Tak minął wieczór i poranek, dzień szósty..
Aż strach się bać, co przyniesie jutro...
niedziela 5.02.2012
Chleb znikął spod drzwi - nareszcie..!
Kolejny studencki obiad... :D
Bo dobre jedzenie to połowa drogi do świetnego samopoczucia ;)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To tyle z cyklu 'co tam na Kujawskiej..?'
Poza tym u mnie świetnie! Dużo śpię (czego zazdroszcza mi zapewne wszyscy borykający się z sesją..), a w ciągu tych paru dni zaliczyliśmy kino, koncert Kasinego All New Materials z imprezą, przeczytałam książkę, skończyłam 3ci sezon BigBang'a i dzielnie brnę przez czwarty, ugotowałyśmy kilka ciekawych i pysznych obiadów, spędziłam chwilę w pracy, a no i zapomniałabym - zrobiłam doświadczenie, które po raz kolejny nie wyszło (jesli ktoś wpadłby na pomysł dlaczego ten pierdolony epoksyfitol nie działa i funduje mi kolejne tygodnie w plecy albo i dupę - dajcie znać!).
Podsumoując: nudzę się śmiertelnie!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Foto z października 2010, a kadr.. Kadr do bani po prostu. eh.