Cześć, tu Gosia Andrzejewicz. Gdy Harry Potter potrzebował tajnego miejsca do prowadzenia nieoficjalnych zajęć obrony przed czarną magią, Zgredek powiedział mu, że w Hogwarcie znajduje się pewien pokój, do którego można wejść, kiedy naprawdę się tego potrzebuje. Jak nazywa się ten pokój? Jak nazywa się ulubiona drużyna quidditcha Rona Weasleya? W samą porę Isildur zerwał owoc, bo po tym wypadku król ustąpił naleganiom Saurona, kazał ściąć Drzewo i już całkowicie odżegnał się od więzi zależności uznawanej przez jego przodków. Sauron zarządził zbudowanie na wzgórzu pośrodku numenerońskiej stolicy Złotego Armenelos, wspaniałej świątyni o kolistej podstawie; średnica podstawy mierzyła pięćset stóp; ściany miały pięćdziesiąr stóp grubości, wznosiły się na wysokość pięciuset stóp ponad ziemią i były uwieńczone potężną kopułą. Kopuła nakryta srebrną blachą lśniła w słońcu tak, że blask widać było z bardzo daleka. Wkrótce jednak blask przygasł, a srebro sczerniało, gdyż we wnętrzu, pośrodku świątyni, płonął na ołtarzu ogień, a ogromny słup dymu uchodził z niego przez otwór wybity w szczycie kopuły. Pierwsze ognisko na ołtarzu podsycił Sauron kłodami ze ściętej Nimloth, które spłonęły z trzaskiem; ku zdumieniu ludzi dym okropnie cychnął i osnuwał całą okolicę ciemną chmurą, którą dopiero po siedmiu dniach wiatr przegnał na zachód. Albo maszynę Czacu Wuja Rico z Napoleona Wybuchowca, którą pan Gianini skonfiskował jakiemuś dzieciakowi z pierwszej klasy na algebrze i dał mi w prezencie. Cokolwiek zadziała lepiej. Zostawiłem walizy w przechowalni na dworcu i poszedłem do baru coś przekąsić. Zjadłem, jak na siebie, olbrzymie śniadania: sok pomarańczowy, jajka na boczku, grzankę i kawę. Zwykle wystarcza mi sok z pomarańczy. Bardzo mało jadam. Fakt. Toteż chudy jestem cholernie. Miałem niby zleconą dietę tuczącą, dużo skrobi i tym podobnych paskudztw, żeby przybrac na wadze, ale nie śniło mi się przestrzegać tego. Kiedy jestem poza domem, funduję sobie najczęściej sandwicze z serem szwajcarskim i mleko ze słodem. Coś lekkiego, ale w słodzie i mleku jest masa witamin. H W. Caulfield - Holden Witaminowy Caulfield. Zgadnijcie z jakich to książek, jedziemy na Tokio Hotel! xd