Słodkie mordeczki.
Z braku zajęć chyba znowu zacznę tu bazgrać.
Co studia robią z ludźmi, moje to kabaret. W ogóle studiowanie jest żałosne. Student energiczny, student się nudzi; picie w czwartek i sobotę, poniedziałek wtorek i środę. Przyjechałam tu się chyba uczyć, a owa nauka i szwędanie się po uczelni, to czynności którym najmniej czasu poświęcam. Taki szajs.
Może pójde na drugi kierunek...albo pojadę na erazmusa... założę szkołę rodzenia, cokolwiek.
I tak będziemy bezrobotni :< czuję to, czuję zasiłek, obdarte spodnie i brak skarpet do pary zbliżające się wielkimi krokami, w dziurawych zresztą butach.