No i tak......
Jednak pojechałam.
Przeżylam chyba jeden z najbardziej intensywnych tygodni w moim życiu. Dosłownie wariactwo.
Średnia snu co noc 3 godziny. I zajęcia od 7-22!.
Ale się udało. Przetrwałam i dostalam to czego chciałam.
I jakoś nie potrafie sie cieszyć. Tylko nadal rozkminiam. I jeszcze poważniejsza decyzja przede mną.
I chciałabym i boje się.... :(
I nie wiem.....
Jechać, nie jechać?
Ładnie tam prawda? :)