tia....
ehh....
ostatnio coraz częściej odpływam w takie miejsca myślami... :)
...jakiś taki czas rozkminy. Trudnych decyzji. Niezdecydowania. I pytania samej siebie co dalej...? Co jest ważne a co ważniejsze? Jakie plany? Na życie, na wakacje i na kilka najbliższych dni? Małe i duże zmartwienia. Poważne i całkiem błache. A jednak są .... I jakoś tak nie mogę się skupić na robieniu tego co należy. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że cierpię na prokrastynację.
Czasem mam ochote zupełnie zmienić swoje życie. Odciąć się od wszystkiego i wszystkich tutaj. Zostawić wszystko. Wyjechać. Zacząć wszystko od nowa. W innym miejscu, wśród innych ludzi, robiąc zupełnie coś innego.
Skąd człowiek ma wiedzieć co dla niego będzie w życiu lepsze tak na dłuższą mete?
I ten wiecznie zapierdzielający jak szalony czas. Czy on musi tak gnać? Jacież pierdzielę.
I to starzenie się. Oj nie lubimy się z nim, nie lubimy.
Nie wiem. Może powinnam się cieszyć życiem. Cieszyć z tego co mam i kim jestem. Chwytać chwilę zamiast się tak umartwiać. Bo w gruncie rzeczy wszystko jest ok :) Tylko niech ktoś za mnie podejmie decyzje w niektórych kwestiach :) I już :)